|
i jak można wytrzymać tyle lat w totalnie nieudanym związku z samym sobą? jak można nie kochać siebie do tego stopnia, żeby skazywać się na bezustanne przebywanie z samym sobą, którego się nie kocha?
|
|
|
jak jest, zapytał. trochę smutno.
|
|
|
w dzień jest jako tako, ale w nocy zaczynam o niej myśleć. to wszystko zaczyna się właśnie w nocy. mam własne kino, ale ja z tego kina nie mogę wyjść. i to są właśnie moje noce.
|
|
|
a jednak miło jest myśleć, że świat umrze trochę, kiedy ja umrę.
|
|
|
wszystko o tobie mi się znudziło
|
|
|
siedzę i czekam, aż ktoś mnie uratuje i nienawidzę siebie za to, bo przecież nie mam kurwa pięciu lat.
|
|
|
zostawiam wszystko. uczę się porzucać. studiuję okrucieństwo. stygnę. jestem zdruzgotany, jestem wypalony. wiele, bardzo wiele jest we mnie zniszczonego. ratuję, co się jeszcze nie spaliło. tych, co znam, zmuszam do wiecznego ruchu w mojej głowie. nie liczę, że ktokolwiek da mi ukojenie. jest inaczej.
|
|
|
to już chyba rok, odkąd na ciebie nie patrzę.
|
|
|
kłamałem za każdym razem, kiedy mówiłem, że przetrzymam ciebie i tego siebie, którego nie znałem.
|
|
|
kiedy sam tu leżę i rozpamiętuję, to zaczyna mnie wszystko boleć i myślę o takich rzeczach, od których muszę płakać i krzyczeć, bo tak ich nienawidzę.
|
|
|
nie mówię, nie otwieram ust, bo już mi niewymownie żal moich do ciebie słów.
|
|
|
|