 |
Kochasz, no to kochaj konsekwentnie.
|
|
 |
Czy to nie życie skarbie, którego pragniesz? Jest piękne, miłości tu nie odnajdziesz. Ludzie odejdą, oszustwa się skończą, a wtedy nie zostanie ci nic, tylko samotność...
|
|
 |
Widzę Cię, chodź dziś nie jesteś tego warta,
gdy potrzebowałem Cię, nie miałem w Tobie oparcia...
...Widzę Cię, bo nie umiem wymazać Cię z życia,
widzę Cię, gdy tym samym tlenem chcesz oddychać...
...Widzę Cię i nie umiem powiedzieć, że to koniec,
odchodzę wiem, nie będzie łatwo mi zapomnieć...
|
|
 |
Wiesz, to nie jest tak, że próbuję gdzieś uciec,
a nawet jeśli, to możesz być pewna ze wrócę.
|
|
 |
Zadzwoń do mnie rano, ale proszę zrozum najpierw,
że moje życie to chaos i pasmo zmartwień
|
|
 |
Kiedyś było inaczej zapamiętaj dobre chwile
Porażkami się nie przejmuj chociaż było ich tyle
|
|
 |
Nie mam serca, wiesz, chyba mi gdzieś wypadło
Kiedy schylałem się, żeby sobie zapierdolić wiadro
|
|
 |
Komu mam wierzyć, co nazwać zaufaniem?
Czym jest honor, szacunek, duma, prawda ponad prawem
Nasza wieża Babel, problemów himalaje
Hipokryzja co nam żyć bez systemu nie daje
|
|
 |
Myślą, że są lepsi, nie są, nie czuj się gorszy
Kto im dał prawo żeby móc nas osądzić ?
Dosyć ! Spójrz mi w oczy, wiesz przecież
Nikt mi tego nie dał, nikt mi tego nie zabierze
|
|
 |
olej nudę, tu życie ma sens, mamy pasję mamy po co witać każdy dzień.
|
|
 |
może kolejny raz zaufasz mi na tyle by nazwać mnie sercem, bo tym razem będziesz wiedział że nie ucieknę.
|
|
 |
Ja będę wyć do pustego nieba, choć dobrze wiem, że to i tak niczego nie da,
Będę czekać aż powrócą tu zmęczone echa mego głosu wierząc, że usłyszę Twój wśród nich,
I będę żyć na krawędzi cienia, na ostrzu prawdy nie szukając usprawiedliwienia.
Dla tego losu wszystkich ludzi bez imienia, bo ludzie to przyczyny a znaczenia to skutki.
|
|
|
|