 |
To zadziwiające jak ludzie potrafią kłamać by kogoś zniszczyć. Dlaczego? Bo boli ich to, ze komuś zaczęlo się układać, a u nich dalej jest źle. Ale , żeby wyszło słońce musi padać deszcz. Nie jestem na nich zła. Jest mi ich żal, to przykre, ze nie potrafią sobie poradzić sami, ze potrzebują się na kimś wyżyć. Zburzyć czyjś świat, by naprawić swój. Pomagałam im wszystkim, nabierałam się na płacz, złe wspomnienia, ale teraz już nie mogę. Stracili moje zaufanie. Teraz chce tylko wszystko wyjaśnić do końca, dowiedzieć się dlaczego jest tak, a nie inaczej i zapomnieć o wszystkim. Uciec stąd już nie tylko myślami. Usiąść przy papierosie i spokojnie powiedzieć: "Wreszcie wszystko jest okej".
|
|
 |
Kiedy nie miałam już nic do stracenia, dostałam wszystko.
|
|
 |
Wychodząc ze sklepu w drzwiach minęłam 3 chłopaków z uczelni. Oczywiście przepuścili mnie z uśmiechem, w ostatniej chwili usłyszałam komentarz 'chyba liceum.' ; x wywnioskowali to prawdopodobnie z tego, że nie noszę tapety, kupiłam tymbarka, a na stopach miałam najjki a nie obcasy.
|
|
 |
Obudziłam się koło czwartej nad ranem. Chciałam przytulić się do mojego mężczyzny, ale poczułam pod głową jedynie ciepłą poduszkę. Momentalnie usiadłam, przyzwyczajając powoli wzrok do ciemności. Odetchnęłam z ulgą widząc, jak mój grecki bóg stoi oparty o framugę drzwi i patrząc na mnie z rozbawieniem zaciąga się dymem. Podeszłam do niego wolno i stojąc na przeciwko poprosiłam o fajkę. Wyciągnął do mnie dłoń, ale upuścił papierosa na podłogę przyciągając mnie do siebie. 'Nigdy ode mnie nie dostaniesz fajki, Kochanie.' Spojrzałam na niego, jak mały dzieciak proszący o lizaka, a on tylko rzucił się na łóżko i kiwnął na mnie palcem. 'No chyba nie.' Syknęłam i oparłam się o komodę. Rzucił we mnie poduszką. Tego nie mogłam mu darować. Po kilkuminutowej walce leżałam wtulona w jego klatkę piersiową. Pisałam mu list opuszkami palców na ciele. Doszłam jedynie do 'Ko' a on całując mnie w szyję powtarzał 'Ja Ciebie też.' /just_love.
|
|
 |
|
-stary boisz się swojej byłej laski ?! -nie nie jej. -to kogo? -jej przyjaciółki
|
|
 |
Tamtej nocy przyszedł zupełnie trzeźwy, a mijając mnie w progu, ruszył na piętro. przez dobre pół godziny zagadywał mnie byle czym, pieprzył głupoty. w końcu podszedł do okna i zastygł na moment. podeszłam, na co łzy w Jego oczach zabłysnęły blaskiem księżyca: 'już miałem brać do pyska czystą. poczułem, że Cię tracę'.
|
|
 |
ziomek był zakochany, nie obyło się bez łez, dzisiaj biega naćpany, miał emocjonalny chrzest
|
|
 |
szliśmy przez park milcząc, złapał mnie za rękę łagodnie się uśmiechając. chodziliśmy z uśmiechem na twarzy alejkami. - brakowało mi Cię wiesz? nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedział obejmując mnie w pasie. wtuliłam się w jego niebieską bluzę z wielkim uśmiechem na twarzy. - kocham Cię. - rzuciłam cicho. podniósł moją głowę do góry patrząc mi prosto w oczy, przybliżył się do mnie i lekko musnął moje wargi a ja miałam wrażenie, że zaraz nogi złamią mi się na pół.
|
|
|
|