 |
Nie ma happy end'ów i nie ma ludzi, którzy nie ranią, nie ma łatwych dróg i nie ma życia, które przynajmniej raz nie wzbudziłoby w nas pragnienia śmierci.
|
|
 |
zatrzymał się przede mną, zaciskając mocno w dłoni kwiatka. nie tulipana, czy różę, jak przystało na dzień kobiet. machał mi przed oczyma konwaliami. - wiem, że je lubisz. - mruknął, jak gdyby miało to załagodzić słowa, którymi ostatnio mnie naszpikował. - co ma moje lubienie przy fakcie, że są chronione? - przez ułamek sekundy obce emocje mignęły w Jego oczach, takie bynajmniej odebrałam wrażenie. - chronione? jeśli są chronione tak kurewsko dobrze jak Twoje serce, to mam kłopoty. ale jak widzisz... - urwał, jakby dalsza część nie była przeznaczona już dla mnie. poprosiłam, by dokończył. - jedną ochronę przerwałem. tą w okolicach Twojego mostka też dam radę, kochanie.
|
|
 |
Zdecydowanie powinnam postawić na samotność.
|
|
 |
wrzuciłam kilka kostek lodu do szklanki z daniells'em. chciałam dolać coli, gdy nagle złapał mnie za rękę.'nie dasz rady bez?'- zaśmiał się. wiedział, że nie lubię czystej whiskey. pewnym siebie wzrokiem spojrzałam na Niego. 'oczywiście,że dam' - powiedziałam. przyłożyłam szklankę do ust i wzięłam sporego łyka. skrzywiłam się, ale mimo to nadal patrzyłam mu w oczy. 'mocne,co?'- zapytał,uśmiechając się. 'cholernie' - odpowiedziałam. 'podobnie jak moje uczucie do Ciebie' - dopowiedział, podając mi szklankę coli. napiłam się, po czym powiedziałam: ' chłodna, zupełnie jak ja. więc daruj sobie słodkie słówka'. / veriolla
|
|
 |
Widziałaś film " Milczenie owiec " ? Co robiły owce? Milczały. Czego i Tobie życzę.
|
|
 |
|
czekam kolejny dzień, z nadzieją, że może w końcu zobaczę Cię z okna, jak idziesz, biegniesz, śmiejesz się, bądź płaczesz, cokolwiek. a ja będę po prostu mógł zejść na dół i mocno Cię przytulić, pocieszyć, albo nie mówić nic, śmiać się razem z Tobą, lub zabrać, gdzieś przed siebie. żebyśmy mogli być sami, w ciszy i spokoju. razem uczylibyśmy się żyć, kochać, śnić, prowadzić się nawzajem we śnie, patrzylibyśmy razem jak świat się zmienia, a to co jest między nami dalej trwa i mimo wszystko się nie kończy. to wszystko jest ciekawym zagadnieniem, trudno jest żyć gdy jesteś tak daleko, ale cieszę się że mam Cię chociaż w taki sposób, niż gdybym miał nie mieć wcale./ kolekcjonerr dla endoftime
|
|
 |
Nie robię tego specjalnie,to jest przyzwyczajenie, a raczej powinno być to traumą, znaczy ja sama nie wiem co to jest, zawsze było tak, że to ja byłam tą złą, krzywdzącą ludzi, pamiętam jak rodzice zaczęli mnie nie znosić, bo inni rodzice przychodzili ze skargami że ciągnę ich córeczki za włosy po podłodze czy kopie chłopców w brzuch, chociaż nie, rodzice nie znosili mnie już dużo wcześniej, chyba jedyne czego chcieli od życia to bycie ze sobą i dobra praca, bez zbędnych balastów w postaci dzieci, później interesowali się mną tylko wtedy, gdy ktoś dzwonił, bo jego dziecko wychodząc ze mną, wróciło kompletnie nawalone, zjarane czy pozbawione dziewictwa, rodzice zawsze powtarzali mi tylko jaki to zły wpływ mam na innych , nie zdając sobie sprawy jak źle ich stosunek do mnie, wpływa na mnie, więc nie mów mi, że przeze mnie cierpisz, to zdanie brzmi dla mnie równie neutralnie co "chodźmy na fajkę", nie poruszysz mnie w ten sposób, nie zmienię się, jestem zepsuta, wciąż jestem nienaprawiona
|
|
 |
Że co, że masz dość tego roku? Daj spokój, ja już 3 stycznia miałam kompletnie dość tego roku, teraz nawet nie potrafię wyrazić mojej odrazy na wzmiankę o dwa tysiące dwunastym.
|
|
 |
to nie Twoja matka leży umierająca w szpitalu. nie Twój przyjaciel mówi, że wyjeżdża z tego miasta. nie Twój ojciec stwierdza, że się poddaje. to nie Tobie ciągle powtarzano, że jesteś słaby. nikt nie wmawiał Ci, że jesteś zerem. nie Ciebie poniżano i uważano za niedołęgę. nie z Ciebie szydzono i stawiano w kącie, na później. nie Ty wylewałeś litry łez w nocy i rozbijałeś setki murów na ulicach. wszystko przez to kurestwo, zwane przez innych życiem. [ yezoo ]
|
|
 |
Musisz tylko oddychać, to wszystko. Do cholery, oddychaj.
|
|
 |
Cięte blizny na dłoni wcale nie znikają tak szybko jak bym chciała, a ludzie wciąż nie przestają ranić, mimo tylu wyrzuconych z siebie mechanicznie, wyuczonych, sztucznych "przepraszam".
|
|
|
|