 |
chciałabym mieć w głowie, taki mini aparat. porobiłabym zdjęcia każdemu z tych najpiękniejszych wspomnień. stwarzając tym samym najpiękniejszy album pod słońcem.
|
|
 |
dorosłam. pluszowe misie zamieniłam na mężczyzn. colę na tanie wino. zamiast sprawdzać czy w opakowaniu płatków jest zabawka, zaczęłam popalać papierosy przy ich jedzeniu.
|
|
 |
Podejmujesz decyzje. Każdego dnia w hurtowych ilościach. Chleb czy bułki. Autobusem czy tramwajem. zrobię czy nie zrobię. dzienne czy zaoczne. więc studia czy praca. czy to i to. Włosy zapuścić czy obciąć. Blondyn czy brunet. chcę czy nie chcę. na całe życie czy na całą noc.
Podejmujesz decyzje. A decyzja raz podjęta przechodzi do przeszłości. Staje się kolejnym kamykiem do mozaiki Twojego życia. Mozaiki mają to do siebie, że są wielokolorowe. Masz kolorowe życie. Trzeba mieć kolorowe życie. inaczej się szybko nudzi. Więc raz musi być beznadziejnie, żeby zaraz było cudownie. rozumiesz?
|
|
 |
a najgorsze jest to, że ja chyba już nie mogę sobie wyobrazić jak to będzie bez Ciebie .
|
|
 |
kocham cię. kocham. wysyłam tę wiadomość przez palce do twoich dłoni, wzdłuż ramienia, aż do serca. usłysz mnie. kocham cię.
|
|
 |
mam siłę tylko jeszcze bardziej się zakochiwać.
|
|
 |
Kiedyś miałam telefon przy sobie, by nie przegapić żadnego smsa od Ciebie, by nie pozwolić Ci tęsknić. A teraz? Teraz wzruszam ramionami nawet na 15 nieodebranych połączeń.
|
|
 |
u mnie słońce zachodzi na poduszce.
w pokoju dwa na dwa ciągle kończy się dzień,
a okno otwarte na oścież.
|
|
 |
właśnie teraz, kiedy wracasz na nowo staram sobie odnowić wspomnienia. te najbardziej podłe. bolące jak żadne inne. rozdrapuję stare rany. tylko po to, aby w końcu oprzytomnieć i nie pozwolić po raz kolejny na to byś mnie miał. przypominam sobie każdy z momentów, kiedy pełen satysfakcji zadawałeś mi ból, bezwzględnie spoglądając na moje łzy. boli. ale wolę cierpieć wspominając niż po raz kolejny przeżywać to chore piekło, zwane miłością.
|
|
 |
płakała rzewnymi łzami. właśnie wtedy podeszła do niej przyjaciółka. postanowiła jej pomóc. usiadła obok niej i zaczęła płakać równie mocno. równie intensywnie zaczęła zanosić się płaczem.
|
|
 |
to właśnie on wytrzymywał mój obłęd. właśnie on, kochał mnie nawet w tych spranych jeansach i niesfornych włosach podczas wiatru. to właśnie on, podawał mi dłoń jako pierwszy, kiedy przewróciłam się, potykając o sznurówkę swoich ulubionych trampek.
|
|
 |
czułam Twoją dłoń delikatnie przesuwającą się po moim kolanie. przełykałam tylko ślinę z niemocy. walcząc ze samą sobą, wiedziałam, że powinnam ją zsunąć bez zastanowienia. czułam Twoje niebiańskie ciepło. po plecach przechodziły mi dreszcze. nareszcie mogłam poczuć Twoją bliskość. tą bezwzględną. mimo tego, czułam się podle ze świadomością, że pozwalam Ci na coś na co nie powinnam pozwolić. lubiłam popełniać błędy. kochałam Cię naiwnie bez opamiętania, zamiast znienawidzić jak wypadało po tym co mi zrobiłeś. w dodatku dawałam się wykorzystywać. tak w imię miłości.
|
|
|
|