 |
Nie wszystko stracone...
Zostało nas jeszcze trochę rzucimy się za tym w ogień
|
|
 |
Gdy obudziła się rano, była sama, wstając
Obok niej leżało 4 złote w drobnych
I kartka z napisem 'żeby nie było, że za darmo'
Zczaj to!
|
|
 |
Oddała mu siebie całą, potem zasnęli nago
Noc była taka ciepła, gwiazdy szeptały 'dobranoc'
|
|
 |
Czuła taki dobry smak, to jak nigdy za życia
Może to przez ten nastrój, przecież to romantyczka
|
|
 |
Ona czuła podniecenie gdy ją całował po szyi
Ale chyba chciała więcej, a on przecież był inny
|
|
 |
On miał rękę pod bluzką, bo ocierał jej plecy
Delikatnie rozpiął biustonosz, kładąc na ziemi
|
|
 |
Miała podświadomą chęć, wtedy były jej dni płodne
I dała jakby klucz, pozwalając rozpiąć spodnie
|
|
 |
Pocałowali się, a potem zapłonął w nich ogień
Podniecenie zjadło lęk, czuła się wtedy już dobrze
|
|
 |
Powoli się zbliżał, jego serce biło lekko
Ale jej biło jakby zaraz miało złamać żebro
|
|
 |
Nagle dostała impuls, ujrzała wzrok jego
Nastała cisza, z ich słów zostało tylko echo
|
|
 |
Ona dalej opowiada, wyschły już jej powieki
Jest taka otwarta, myśli, on też jest szczery
|
|
 |
Ludzie tam nie chodzili, choć widok był piękny
Po drugiej stronie światła odbijały się od rzeki
|
|
|
|