i jak można wytrzymać tyle lat w totalnie nieudanym związku z samym sobą? jak można nie kochać siebie do tego stopnia, żeby skazywać się na bezustanne przebywanie z samym sobą, którego się nie kocha?
główny cel to nie wiem co...Ostatnio odczuwam brak jakiegokolwiek celu w moim życiu.Czas leci.Leci nie ubłagalnie.A ja nie chcę.Już nie chcę.Już nic nie chcę.Już nie mogę.Mam dość.
Odpadam.