 |
zbrodnią jest uśmiercenie uczucia, w ramach hipokryzji. uczucia, na które tyle się czekało.
|
|
 |
niebezpiecznie, zaczyna się robić, gdy podświadomość wymyka Ci się, spod kontroli, a twoje wybuchy, spazmatycznym płaczem, nie są już kontrolowane.
|
|
 |
on mnie kocha. fakt, że jeszcze o tym nie wie, o niczym nie świadczy.
|
|
 |
paraliżujący strach, przed wypowiedzeniem, dwóch niepozornie zwyczajnych, słów w twoją stronę.
|
|
 |
koniec?! weź, mnie facet nie rozśmieszaj. przecież, my nawet, nigdy razem nie byliśmy. chyba trochę, puściłeś wodzę fantazji, misiu.
|
|
 |
zobaczył mnie w tragicznym stanie. potargane włosy, rozmazany tusz, wczorajsza sukienka. pomimo, tego przytulił do siebie, pocałował delikatnie, jak nigdy i wyszeptał 'wciąż Cię kocham.'
|
|
 |
zapomnijmy o honorze, tej pieprzonej godności, która nie pozwala nam być razem. skończmy z obojętnym przechodzeniem obok siebie, udając, że się nie znamy. poniżę się. powiem, Ci, że nadal Cię kocham. nie jestem, jednak pewna, czy usłyszę odpowiedź. nie wiem, czy jest to możliwe z tak wybujałym ego, jak twoje.
|
|
 |
zemdleć, po usłyszeniu, jednego głupiego słowa. absurdalne, nie sądzisz? słowa, potrafią być zniewalające. a szczególnie, jedno - 'koniec', to którego obawia się każda z nas, podczas momentów, gdy jesteśmy szczęśliwe.
|
|
 |
widząc Cię z kolejną, trzecią już w tym tygodniu, dziewczyną, zastanawiam się, czy ona też jest tą jedyną. tą twoich marzeń. tą którą będziesz kochał już na zawsze. tą której nigdy nie opuścisz. tą naiwną, jak wszystkie poprzednie i kolejne.
|
|
 |
jestem inteligentną, kobietą. wysłuchuję komplementów, ale im nie wierzę. pozwalam, się kochać, ale sama nigdy tego nie robię. emanuję radością, a płaczę tylko w samotności. kłamię prosto w oczy, prawdę mówię tylko za plecami.
|
|
 |
daj mi jakiś znak. nie chcę, po raz kolejny wyjść na skończoną idiotkę, mówiącą 'kocham' mężczyźnie, który nawet nie zna, mojego imienia.
|
|
|
|