 |
- muszę odebrać, proszę. zaraz wrócę, tylko z nią porozmawiam. - jakimś cudem wyraził zgodę na moją prośbę, a ja odbierając połączenie od przyjaciółki, odchodziłam coraz dalej. w końcu usiadłam na ławce, chowając twarz w dłonie. opowiadałam jej o tym, co się dzieje, ocierając wierzchem dłoni kolejne łzy wypływające na policzki. poczułam jak siada za mną, obejmując szczelnie udami moje uda. - nie płacz. boże, nie płacz przez tego skurwysyna. ja go nie rozumiem, jego decyzji. nigdy nie zrozumiem. - tulił mnie do siebie, kiedy kończyłam rozmowę. potrafił być przy mnie tak blisko, tak dotkliwie i czule, ze świadomością, że moje serce jest teraz całkiem niedostępne i oddalone, nie mając na uwadze tego, iż znów będę torturować jego mięsień, wbijając się tuż koło mostka.
|
|
 |
- no masz tego szluga, bierz. - wyciągałam do niego paczkę, dopóki nie zabrał jej ode mnie. - i to też masz. - unikał mojego wzroku, patrząc na moją rękę trzymającą jego bransoletkę. - nie chcę tego. zabierz ją, nie chcę jej, kurwa. - rzuciłam mu ją. próbował mi ją oddać, odsunęłam się, kładąc ją na ziemi. wszyscy patrzyli na nas zdziwieni tym jak to wszystko potoczyło się w ten sposób. nieświadomy niczego dzieciak podszedł do niego i zaczął pieprzyć coś o tym jaką ma fajną bransoletkę i czy przypadkiem nie chce mu jej oddać. - zapytaj jej, jak się zgodzi to bierz. - zagryzłam wargę, nie dając żadnej odpowiedzi. - pierdolę to wszystko. - syknął, wsuwając przedmiot młodemu w ręce. - daj mi to. daj mi tą cholerną bransoletkę... - mruknęłam z bezsilności, wyrywając mu ją ze świadomością, że to ten jeden element, który musi pozostać między nami jako namacalne wspomnienie; na jego nadgarstku, tymczasem nadal jest na moim.
|
|
 |
"Myślałaś: kocha, beze mnie nie będzie potrafił żyć. Nie zdradzi, będzie go ostro sumienie gryźć. Gówno prawda. To tylko twoja wizja w tym temacie. W tobie miałem ciężar, a oparcie mam w bracie. Nienawidzisz mnie, tego, co było między nami. Ale widząc mnie, wspomnienia wybuchają jak dynamit" Bas Tajpan - Nienawidzisz mnie
|
|
 |
nauczyłam się, że schodząc ze sceny trzeba to robić z cyckami do przodu. tak samo zrobię przy odejściu od Ciebie. będziesz mógł im pomachać po raz ostatni.
|
|
 |
dostarczała mu więcej emocji niż gra komputerowa. wydawało mu się, że przeszedł wszystkie levele, właśnie wtedy zaserwowała mu game over coby pokazać w jakim jest błędzie.
|
|
 |
będę tak słodka, że doprowadzę do rzygania największe przedszkole w tym mieście. tak słodka, że gdybym była ciastem lizałbyś po mnie talerz. przecież chcę, żebyś żałował. przecież doskonale wiem jak kochasz słodycze.
|
|
 |
w końcu dojdę do takiego stadium, że będziesz mi potrzebny do życia jak dziwce majtki.
|
|
 |
kolejny związek nauczył mnie tego, żeby ślub planować najwcześniej w jego przeddzień.
|
|
 |
najbardziej będzie mi brakowało Twoich ramion, które zawsze były rozwarte na tyle szeroko, żebym w ramach potrzeby w każdej chwili mogła w nie wbiec bez zastanowienia.
|
|
 |
wiem, że długo będę przepełniona resztkami bezsensownej miłości. wiem, że będę potrzebować powiedzieć to każdemu z przechodniów na ulicy. najbardziej obcym, oddalonym. przecież wtedy zostanie mi tylko moja bezpłciowa nadzieja, że dzięki temu zrobi mi się po prostu mniej smutno.
|
|
 |
naszym jedynym błędem dla którego nam nie wyszło był fakt, że nie zakończyliśmy tego jeszcze przed rozpoczęciem.
|
|
 |
od teraz będę paradować w czerwonych szpilkach, z czerwonym sercem na wierzchu. tylko po to, żeby ludzie mogli mu zadawać kolejne ciosy. tylko po to, żeby ogarnęła je taka bezsilność, że na drugi raz, siądzie i przemyśli chęć swoich poczynań.
|
|
|
|