 |
Wystawiasz palec na wiatr, choć sam wiesz, że nie warto
W tym kole fortuny kręcisz tylko tarczą
|
|
 |
Przyglądasz się wewnętrznej stronie swojej dłoni
Kto? W jakim momencie? Los twój tak spierdolił
Bo w sumie jesteś tu tylko klozetowym
Mój bracie w niedoli
Złapany, jak pieprzona stonka w słoik
To koncert ślepców, nie chcesz być w tym chórze
Wąchać gówno, wszystkim mówić że to róże
Odpowiadasz - jakoś idzie
Rzuciłeś palenie - znów tylko na tydzień
|
|
 |
Znów do domu wróciłeś pijany
Pięści zostawiły krwawe ślady, szorujesz ściany
Każdy dzień jak od kalki, jesteś jak ta w dłoni gąbka
Z życia wycofany, obłędem przesiąkasz
|
|
 |
naucz mnie, jak nie budzić się z krzykiem, gdy jesteś nie dla mnie...
|
|
 |
Żal mi tamtych nocy i dni ..
|
|
 |
"Nie wiem, czy umiem tu mówić o uczuciach.
Na pewno rozumiem, jak łatwo można upaść.
Nie wiem czy słuchasz, jak mocno bije serce
Kiedy proste słowa stają się najtrudniejsze..."
|
|
 |
Nie każda klęska działa przeciwko Tobie, zobaczysz, że te potknięcia jeszcze wyjdą ci na zdrowie.
|
|
 |
Miłości... Tylko Ty nas prowadzisz..
|
|
 |
Jak para zmieniam stan
Unoszę się do chmur
Spadam kulami gradu
Topnieję u twych stóp
|
|
 |
Być może wracam tą ulicą
Być może chodzę tak bez celu
i nie wiem w którą, w którą pójdę stronę
i dokąd pójdę jeszcze nie wiem
|
|
 |
Nie widzę Ciebie w swych marzeniach
Dokąd odeszłaś w dzień ten nie wiem
Szaloną chmurą płyną ludzie
Dzień się zaczyna, dzień bez ciebie
|
|
 |
Nie moja broszka, czy już przybiłeś do brzegu,
czy sztorm zatrzymał gdzieś Ciebie i twoich kolegów,
ale pamiętaj, że na morzu sprawa jest prosta -
dowodzisz, albo spierdalaj szorować pokład.
|
|
|
|