 |
Dlaczego nie możesz mi napisać jak było naprawdę? Dlaczego raz i wyraźnie mi nie powiesz co powinnam zrobić? Przecież ci zależało, sam to mówiłeś. A zaraz potem zaprzeczyłeś sam sobie swoim zachowaniem..Gdzie tu sens..?
|
|
 |
Nadzieja matką głupich, nieszczęśliwie zakochanych, błądzących, szukających wsparcia, miłości..wierzących w nierealne..
|
|
 |
Dzisiaj byłam bardzo blisko Ciebie..Wydychane przez Ciebie powietrze, zapewne dotarło do moich płuc..Byłeś tak blisko, a zarazem tak daleko..Kilkadziesiąt kilometrów, które nas dzieliło, pokonałam..Myślałam o Tobie, czułam jakbyś wczoraj zrezygnował "z nas"..Klatka piersiowa bolała z tęsknoty, choć to wszystko nie miało sensu, przynajmniej dla Ciebie..Rozglądałam się po ulicy, ze łzami w oczach i bezsensowną nadzieją w sercu..Biło, jakbyś był za rogiem..Wierzyłam, że zaraz staniesz obok, nie przejdziesz obojętnie..Rozczarowałam się..Nie spotkałam cię, nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze tak się stanie..Skoro nawet pokonana odległość nie odniosła skutku..Wracałam otulona rozpaczą i żalem, ze łzami, z słuchawkami w uszach, jak gdyby to one były lekarstwem i ukojeniem na mój ból..Nie umiałam zebrać myśli, nie chciałam wrócić do domu, wiedziałam, że będę się tam źle czuć..Niestety..zawsze jest inaczej, niż bym chciała..Raz stał się cud, i to z Tobą..A teraz zostałam sama..
|
|
 |
Cofnąć czas, wyciąć wspomnienia, wyrzucić z myśli wydarzenia z Twoją osobą w roli głównej, i nigdy więcej ich nie oglądać, jak starą fotografię..
|
|
 |
a teraz się zastanawiam czy to, że nazywam Cię swoim kotem nie ma u mnie podłoża u tego, że w dzieciństwie zdechł mi mój ukochany kociak. zapełniasz nim tyko moją pustkę, nic więcej. nawet mruczycie podobnie.
|
|
 |
związek można porównać to ekscytacji Twojej mamy, kiedy stawiasz pierwsze kroki. najpierw niesamowicie się z tego cieszy, emanuje z niej euforia natomiast później gaśnie, a Twoje chodzenie jest dla niej tylko prymitywną czynnością. z nami jest podobnie. początki były ekscytujące, dzisiaj nasza relacja jest tylko rutynową funkcją. a uczucie gaśnie jak płomyk zapachowej świeczki, której cynamonowy zapach doprowadza niemal do mdłości.
|
|
 |
a teraz podręcznik, który niosła poprawiając jeszcze wtedy pedantycznie splecionego warkocza, służy jej jedynie do gaszenia na nim petów. stworzyłeś potwora. wzbudziłeś w niej wyrachowanie, niszcząc jej słodycz. na każde 'kocham' odpowiada tylko 'strasznie mi wszystko jedno'. na każdą cudzą łzę reaguje śmiechem. jej urok zamienił się w podłość do cna przesączony przesadną pewnością siebie. wyprałeś ją z uczuć. zabiłeś jej serce, kolego.
|
|
 |
rzucę się na Ciebie i oplątę nogami tak, aby utrudnić Ci oddychanie. następnie zacznę całować Twój kark delikatnie muskając każdy z centymetrów Twojej naprężonej od podniecenia szyi. wbiję w nią swoje zęby i zacznę Cię gryźć. niechybnie natrafię na żyłę. krew zacznie się delikatnie sączyć. upadniesz. ja upadnę razem z Tobą. bezwładnie na Tobie leżąc wytrę swoje zakrwawione usta końcem rękawa. albo nie. zostawię je w takim stanie. przecież uwielbiasz mnie z krwistoczerwoną szminką, czyż nie kochanie?
|
|
 |
ten stan, kiedy budzisz się w południe, nie znając dnia tygodnia. na poduszce tylko pozostałości wczorajszego makijażu, a obok, na szafce nocnej niedokończone opakowanie tabletek nasennych. siadasz na skraju łóżka uświadamiając sobie, że jest z Tobą naprawdę źle. jednak jeszcze gorsza jest świadomość, że nie ma jednej osoby, która byłaby Twoim stanem chociaż w niewielkim calu - zainteresowana.
|
|
 |
w końcu nadchodzi wieczór, kiedy siedzisz na parapecie po turecku trzymając między nogami plastikowy kubek po brzegi wypełniony wódką, a jedyne myśli jakie przewijają się przez Twoją głowę to 'wszystko co dobre szybko się kończy'. przecież nic trwa wiecznie, w szczególności miłość. szkoda, że u jednej ze stron wygasa ona zdecydowanie szybciej, a serca nie potrafią być synchronizowane na tyle, aby przestać bić w swoim kierunku równocześnie.
|
|
 |
nie mów, że wiesz jak się czuję. to nie ty zasypiasz z telefonem w dłoni, dusząc się płaczem. to nie ty średnio co 5 minut budzisz się tylko po to, żeby odblokować klawiaturę. przebudzasz się ze złudną nadzieją, że to jeszcze nie koniec, że odpisał. że nadal jest tylko dla Ciebie. ale nie. on znikł równie szybko jak stygnie gorąca herbata czy dopala się papieros. nie zdążyłaś się nacieszyć, ani wrzątkiem herbaty, ani dymem nikotynowym, ani Nim.
|
|
 |
Jeżeli Bóg coś zabiera, to znaczy, że ma coś lepszego w zanadrzu..
|
|
|
|