 |
Nie bój się mężczyzn, moja malutka, oni tak samo potrzebują nas jak my ich. Nie ma potrzeby, by się niszczyć. Zapamiętaj to sobie. | Éric-Emmanuel Schmitt
|
|
 |
|
Miałam sen. Wiesz, jeden z tych, który rozpierdala Ci dzień. Wróciłam tam skąd odeszłam, bo było tam za dużo bólu. Rozmawiałam z tymi, których unikam, bo ich słowa przynosiły cierpienie. Miałam sen. Wiesz, sen, w którym wszystko się miesza, w których nadal kocham tych, których przestałam, więc może jednak coś? Całowałam wargi, pamiętam dobrze ten smak, ale przecież od jakiegoś czasu całuję inne. Trzymałam za rękę kogoś i czułam ten paniczny lęk, że kiedyś będę musiała ją puścić. Zabawne, że w życiu już przepłakałam ten moment na tysiąc sposobów. Miałam sen. Ten sen, który nie pozwala iść do przodu, który blokuję Ci oddech, a po przebudzeniu zastanawiasz się czy to nadal ma jakieś znaczenie czy po prostu teraźniejszość sprawdza Twoje uczucia do przeszłości./esperer
|
|
 |
Dla większości z nas zaufania już nie ma. Było, kiedyś, dawno, pamiętam jak przez mgłę. Pamiętam, że miałam wiarę w ludzi, ba, patrzyłam kiedyś na kogoś z taką dziecięcą naiwnością. Oddałabym za tą osobę wszystko, nie, nie w przenośni, dosłownie. Wstyd się przyznać, że teraz widzę bezsens tamtych zachowań, bo dać komuś serce, tylko po to, żeby użył go jako trofeum to kiepska opcja. Ufałam, ale wyrosłam z takich absurdów./esperer
|
|
 |
Bo Ty wcale mnie takiej nie chcesz. Wcale nie akceptujesz każdej mojej blizny, nie próbujesz zrozumieć mojego strachu. Ty wcale mnie takiej nie lubisz, takiej niezrozumiałej, takiej innej. Patrzysz na mnie i czasami żałujesz, że nie jestem jak reszta./esperer
|
|
 |
Nie pomiń ksywy Miksera, ten typek pożera dupą
Tych producentów co raper z Poznania im zdepnął ucho
Tańczę z kostuchą lambadę, ściskam jej kościsty zadek
Poznałem kłamstwo, kurestwo, bycie lojalnym i zdradę
Kutasa kładę na groupies, niby zalotne i dumne
A są tak puste i z drewna, jak byś miał wyruchać trumnę
|
|
 |
Sram na tą całą otoczkę bycia życiowym poetą
Raperzy kłamią jak z nut, udając kogoś kimś nie są
Ja wbijam igły w ich ego, wiem, że nas kurwo nie cierpisz
Zżera cię zazdrość jak widzisz na mieście nasze T-Shirty
|
|
 |
Obojętnie, co by się stało, nie wierz nigdy w to
Jeśli ktoś ci będzie wmawiać, że jesteś nikim
Bądź sobą i podążaj za swoimi marzeniami
A tym wszystkim rurom, które szukają dziury w całym
Ośli kutas w dupę
|
|
 |
Nie raz myślałem o Nirvanie, jeden strzał
Jak u Kurta - stąd to "whatever nevermind" na mojej klatce, pow!
|
|
 |
Ty jesteś dziewczyną, tyś jest bydlak tępa zdziro
Sperma znów ci się odbiło, chuj ci w dupę, że aż miło
To już koniec tego tekstu dowiedz się nie mam kompleksów
Wy starsze głębokie gardło, potem użyj Cholinex'u
|
|
 |
Jestem wymarzonym księciem lecz nie w twojej bajce szmato
Dziś skurczone fiuty, które lubią drug maraton
Chuj ci w dupę za to gwiazdo czyjaś tyś? niczyja
W formie nie utrzyma cię nawet sprawny retusz ryja
|
|
 |
Skład to perwer, łykaj spermę, czekasz za jakimś bejmem
Wiem, że lubisz to pewne, tak jak pierdolisz brednie
Skończysz suko dzisiaj biednie
|
|
 |
Masz srakę na zębach, gównem ci się odbija
Najwyraźniej trenowałaś branie z odbytu do ryja
Seks z tobą to mogiła, ja wolałbym bardziej
Wylizać muszlę kibla na dworcowym McDonaldzie MISTRZ NAD MISTRZAMI ;]
|
|
|
|