 |
Całuj mnie. Całuj mnie w policzek. Całuj mnie w czoło. Całuj mnie w kark. Podchodź do mnie, gdy w okół pełno ludzi i całuj mnie w usta mówiąc "własnie tego mi brakowało''. Zabiegaj o moje względy. Pokazuj mi ciekawe rzeczy i miejsca. Podziwiaj ze mną zachód słońca. Zachwycaj się ze mna gwiazdami. Usiądź przy mnie i posłuchajmy ciszy.
|
|
 |
Nigdy nie byłam człowiekiem o wielkich ambicjach. Zbyt łatwo płakałam. Nie miałam głowy do nauk ścisłych. Słowa często mnie zawodziły. A gdy inni się modlili, ja poruszałam ustami.
|
|
 |
łzy ciekły mi po policzkach, kiedy przebierałam podkoszulek i jeasny. Gruba i bezkształtna-po co grubej i bezkształtnej ubrania?
|
|
 |
trupy nie oddychają, a martwe serca nie biją.
|
|
 |
A życie? Życie jest proste z zamkniętymi oczami.
|
|
 |
i to naprawdę boli, kiedy widzę moją ex-przyjaciółkę, tęsknie wtedy za nią i za naszymi wspomnieniami.
|
|
 |
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.
|
|
 |
Ból jest jak igła, kawałek raniącego skórę szkła, niewidoczny dla innych cierń. Ściska, opasuje, kaleczy, rani, zniewala, dręczy a w końcu zabija. Jest cierpieniem i wybawieniem. Człowiek ogarnięty bólem nie do wytrzymania, nie ma już siły myśleć o niczym innym. Nie ma niczego poza nim. Walczy, potem się poddaje. Akceptuję tę sytuację, przyzwyczaja się do niej, oswaja ból. Uczy się z nim żyć. To stadium jest mi świetnie znane. Cała składam się z bólu. Jest wszędzie. W moim ściśniętym z głodu żołądku, w mojej zranionej duszy, w moim sercu, w którym chyba już nie ma miłości. Walczę z nim na różne sposoby, oszukuję, zabijam go w sobie, ale odrasta jak wielogłowa hydra.
|
|
 |
byli tacy, co choćby pili na umór, zapijając może większe rozpacze, że serca omal pękały im ze szczerości, a nie powiedzieli słowa ponad to co chcieli powiedzieć. Ooo, kto pije z powołania, a nie od przypadku do przypadku, zna sposoby, jak dużo powiedzieć a nic nie powiedzieć, jak śmiać się, gdy w środku nie do śmiechu, jak w coś wierzyć, gdy w nic się nie wierzy, nawet w żaden nowy, lepszy świat.
|
|
 |
oboje chcemy, żadno nie potrafi.
|
|
 |
wiesz co zawsze zabijało we mnie wiarę? że za każdym razem gdy ktoś odchodził z mojego życia, to było to odejście na zawsze. nigdy nikt, nie przyznał się do błędu, chociaż by z grzeczności, czy z poszanowania drugiego człowieka, albo przez wzgląd na wspólną przeszłość. nigdy nikt, nie przyszedł i nie powiedział: "wróć, potrzebuję cię". nigdy, rozumiesz? zawsze to ja musiałam o to zadbać, choć pytam się teraz, w imię czego? czemu to mi przypisywano każdy błąd chociaż niejednokrotnie miałam rację? przy każdej znajomości byłam od początku na to przygotowana, jednak gdy ta chwila nadchodziła, za każdym razem bolało tak samo. i to nie sam fakt, że ktoś odszedł, tylko, że nie próbował wrócić. / niechcechciec
|
|
|
|