 |
Tramwaj, światła, ja w godzinie szczytu i znów się zastanawiam jak jej teraz idzie w życiu. Ale nie chcę już wracać chyba i mam nadzieję, że nie oszukuję sam siebie. Znam siebie.
|
|
 |
Za każdym razem,kiedy później spałem u siebie w domu,budziłem się w środku nocy i tęskniłem za Tobą
.
|
|
 |
Lepiej dziś nie podchodź do mnie, nie jestem w nastroju. Wykrzyczę Ci prosto w mordę „zostaw mnie w spokoju” !
|
|
 |
Była dla niego tylko epizodem. Znaczyła tyle, co dym z papierosa.
|
|
 |
Myślę sobie, że kiedy człowiek się zakocha, czasami musi zapomnieć o dumie, a innym razem musi walczyć, żeby ją zachować. To pewna równowaga.
|
|
 |
Nie wie jak bardzo w środku cierpię, jak sobie nie radzę, jak szukam wsparcia w całkiem obcych mi osobach, ile nocy przepłakałam ile przeszłam. Nie wie jak bardzo w środku jestem rozdarta, ile moje życie ma w sobie niepowodzeń, jak szukam sensu, którego w ogóle nie ma.
|
|
 |
I chyba nie istniało nic wspanialszego, od tego jak kiedyś na mnie patrzył.
|
|
 |
czasem mi się przyśnisz
i ciężko z łóżka potem wstać
|
|
 |
Dzisiaj mogę powiedzieć, że sytuację mam klarowną. Wiem kto jest ze mną, a który stoi obok.
|
|
 |
Wiem, że to co było nie ma już żadnego znaczenia i nigdy nie powróci, ale pozwól mi się łudzić.
|
|
 |
Nie zdążyłeś mnie tak naprawdę poznać mimo tego czasu i tych wszystkich rozmów odbytych przy robieniu kolacji, w łóżku czy pod prysznicem. Nie wiesz, co tkwi głęboko we mnie, nie znasz tej pieprzonej cząstki która ocieka dumą i która nigdy nie pozwala mi się poddawać, przepraszać, uginać się, otwierać komuś drzwi do mojego życia, kiedy już raz z niego wyszedł. Nie przedstawiłam Ci jej, bo nie zaryzykowałbyś. Nie masz świadomości jej istnienia i tym samym nie rozumiesz mojego zachowania. Dla Ciebie po prostu wracam, po prostu Cię kocham, po prostu mi Ciebie brakuje. Nie widzisz jak desperacko wyciągam ręce, jak dławię się płaczem i jak bardzo chcę porozmawiać, przytulić się, poukładać całą tą rozsypankę czego nie daję rady wykonać sama. Dla Ciebie jest tylko nasze lepsze samopoczucie po dobrym seksie, który nie musi mieć żadnego rozwinięcia. Nie ma wspólnego ciągu dalszego. Zakładamy ubrania i żegnamy się. Ty znów się uśmiechasz. Ja kolejny raz przybliżam się do dna.
|
|
|
|