 |
Nie chcę związku, chcę wpadać do niego raz na jakiś czas, posłuchać o prozaicznych, codziennych sprawach, pograć w gry wideo, nic nie mówić innym o tej pokręconej relacji, być wolną, ale jednak jego, on wolny, ale jednak wierny mi. A pewnego dnia po prostu nie wyjdę. Zatrzyma mnie pod kołdrą, za rękę, nadgarstek czy co tam, i prześpimy jeszcze trochę, szkołę, pracę, ważne spotkania, innych ludzi. Obudzimy się inni, uświadomieni, że z tego może wyjść coś dobrego. / mentche
|
|
 |
Powiem Ci coś, co już pewnie wiesz. Życie to nie tylko słodycz. To znój i trud. Jeśli mu się poddasz, to nieważne jaki jesteś twardy, przydusi Cię do gleby.
Mnie, ciebie, każdego. Takie jest życie.
Nieważne jak mocno bijesz, ale jak dużo jesteś w stanie znieść i nadal iść do przodu. Tak powstaje zwycięzca. Jeśli wiesz na co Cię stać, rób to, na co Cię stać.
Ale musisz być gotowy na ciosy.
I jeśli nie jesteś tym, kim chcesz być, nie szukaj winy w innych. Tak robią tchórze.
|
|
 |
|
Zawsze wracamy, prawda? Każda droga, na końcu się nam krzyżuję. Po prostu los nie pozwoli nam odpuścić./esperer
|
|
 |
|
Ty się nazywasz mężczyzną? Prawdziwy facet stanąłby przede mną i wbił ten nóż prosto w serce, patrząc mi przy tym w oczy. Obserwowałby jak powoli uchodzi ze mnie życie. Jak szok miesza się z żalem, jak pod powiekami zbierają się łzy, które potem zmieniają się w złość płynącą po policzkach. Przyjąłby na klatę moje próby ratowania się, zniósłby każdy cios i każde zadrapanie. Miałbyś odwagę żyć ze wspomnieniem moich ostatnich słów. Tak właśnie zrobiłby prawdziwy facet. Ty zachowałeś się co najwyżej jak jego imitacja. Ot, mały chłopiec, który chowa głowę pod kołdrę. Zabiłeś mnie na odległość, zachowałeś czyste ręce. Pierdolony tchórz, a nie mężczyzna. Nie umiałeś nawet wprost powiedzieć, że coś zgasło. Wybrałeś drogę na skróty, gdzie nie musisz patrzeć jak Twoje słowo mnie zniszczyło./esperer
|
|
 |
|
Zabawne, że Twoja obecność uświadomiła mi jak bardzo mocno Cię nie ma./esperer
|
|
 |
|
Nie ma we mnie nic, co możesz jeszcze zranić./esperer
|
|
 |
bo moje oczy to nie ogród barw, to raczej szarość
|
|
 |
nie rysuj oczu proszę, one zazwyczaj są smutne,
czasem puste, nie znajdziesz w nich nic szczególnego,
czasem krzyczą gdy usta milczą, nie widzisz tego ?
nie widzisz.. rzadko patrzysz w moje oczy
czasem wcale wiem, nie działają jak narkotyk
|
|
 |
i krzyczę wzrokiem, ponieważ inaczej nie mogę już,
bo słowa, które mówię zazwyczaj tną jak nóż,
no cóż, nie próbuję nawet sobą być,
olać wszystko, patrzę w przyszłość i nadal nie widzę nic,
|
|
 |
jestem tuż obok, podnieś wzrok i zwróć go na mnie, tuż obok, zrobię krok i tchu zabraknie, łapię Cię za dłoń, daję kolor to na pewno, wokół betonowe mury, szare prawie jak getto
|
|
 |
zaufaj mi na chwilę chociaż, nie mów jesteś taki sam, tego nienawidzę w słowach kiedy płycą aż do dna, trwa w nas ta pasja pomimo, że nie wierzysz w "One love" jak Nas
|
|
 |
Dam Ci cały świat choć na chwilę, jeśli będzie to możliwe
|
|
|
|