 |
Przeżyje swoje życie jakby było snem
Śmiać się głośno, płakać cicho i tego trzymać się
|
|
 |
lata znajomości nie świadczą o jakośći!
|
|
 |
Los bywa przewrotny, każdy obiera swój kierunek
Olać lukrowany fałszem, medialny wizerunek
Robić swoje, być w porządku dla swoich warunek
Pamiętać, że za wszystkim stoi szacunek.
|
|
 |
Ale nawet jak to życie mocno jebie nam po oczach
Mamy tylko jedno, więc należy mocno kochać
Mamy je, znamy je, o nic więcej już nie pytaj
Po prostu bierz to co najlepsze z życia.
|
|
 |
Miłość to morderca, na sentymenty nie ma tutaj miejsca
To już wie wniebowzięty zapalił kiedyś skręta
I najarał się, ale nie znalazł w nim szczęścia
Testował towar cięższy parę razy jak cała reszta
Chciał być fajniejszy, lecz zobaczył, że to mocniej wkręca
Pozostał bierny, to dla niego była lekcja!
|
|
 |
Jak biją walcz jak zwierz, jak dają szybko bierz
Jak nie wiesz to się dowiedz, wpierw pomyśl potem powiedz!
|
|
 |
Na lewo mur, na prawo mur i wszystko już Cie drażni
A w mordę możesz dostać tu bez specjalnej okazji
Ludzie są pełni obaw, mają dość klepania biedy
Lecz mało kto się w ogóle wsłucha dzisiaj w ich potrzeby.
|
|
 |
'tak to już wyszło że kraj Cię zmusza do wyboru
być tam szczęśliwym czy zostać tutaj w swoim domu
czy kupić bilet, tutaj zostawić troskę
spakować całą torbę wspomnień
pożegnać Polskę'
|
|
 |
ktoś kiedyś powiedział, że żegnać się, to jakby trochę umierać. ten ktoś miał rację.
|
|
 |
Krótka opowieść o szczęściu
Pewnego dnia pomyślałam, że jestem szczęśliwa
i tak mi było dobrze, byłam lekka i uśmiechnięta
a później
a później
wszystko pierdolnęło.
|
|
 |
I znowu był czerwiec – łagodne, długie, wolno gasnące wieczory, wieczory które tak wiele obiecują, że cokolwiek się z nimi zrobi, ma się zawsze wrażenie porażki, zmarnowanego czasu. Nie wiadomo, jak najlepiej je przeżyć. Iść przed siebie, albo może zostać w domu i siedzieć przy szeroko otwartym oknie, tak żeby ciepłe powietrze, nasycone dźwiękami lata, weszło do pokoju i zmieszało się z książkami, z ideami, z metaforami, z naszym oddechem. Ale nie, to także nie jest sposób, to nie jest możliwe. Można ich – tych niekończących się wieczorów – tylko żałować, kiedy już przeminą, kiedy dzień będzie coraz krótszy. Są nieuchwytne.
|
|
 |
I poszedłem do swojej sypialni. Najlepsze w niej było to, że stało tam łóżko. Lubiłem leżeć w nim godzinami, nawet w dzień. Kladlem się i podciągalem kołdrę pod brodę. Dobrze się wtedy czułem. Nic się nie działo, nie było ludzi ani nic.
|
|
|
|