 |
|
wróciłam do domu później niż zwykle. w progu przywitała mnie odstraszająca woń alkoholu i dymu papierosowego. wiedziałam, że zastanę go leżącego przy stoiku w salonie. był naćpany, pijany i wpół przytomny. - co ty najlepszego zrobiłeś, szarpnęłam by unieść go z podłogi. - to przez ciebie kochanie, wydukał i osunął się na panele. stanęłam jak wryta. nie wiedziałam co mam zrobić, nie wiedziałam co myśleć. poczułam jak nogi uginają mi się w kolanach, a na czole robią się kropelki potu. - przeze mnie? zapytałam, oszołomiona jego wypowiedzią. - z miłości do takiego skurwysyna jak ja. wycedził ledwo łapiąc powietrze do płuc. spojrzałam na stół. wzięłam do ręki whiskey i wciągnęłam kreskę. nie chciałam do tego wracać. nie chciałam znów stoczyć się na dno, ale to było silniejsze. to niszczyło mnie od środka. ledwo przytomna, cichym tonem głosu wydukałam, - jak zdychać to razem bejbe i osunęłam się na ziemię. byłam w swoim świecie. chuj z tym, że mnie niszczył. / notte.
|
|
 |
|
pal trawę. narzekaj, że rozumieją Cię tylko elfy i jednorożce. / zajaraany.
|
|
 |
|
to może teraz ja pozbawię Cię złudzeń, a Ty mi powiesz czy bolało.
|
|
 |
|
- ale obiecujesz? - tak. - na zawsze? - i dwa dni dłużej ♥ / notte.
|
|
 |
|
a ty dalej bij się z myślami, że mogłeś mnie mieć, że mogłeś mnie kochać, że mogłam być wierna tylko i wyłącznie tobie, no bij się frajerze i doceń co straciłeś. / notte.
|
|
 |
|
i chciałabym krzyknąć na całe gardło, że go kocham, ale nie zrobię tego, bo mama śpi, a ja obawiam się, że nie dostanę jutro śniadania. / notte.
|
|
 |
|
- ale kochasz? - strasznie bardzo, powiedział składając na moje usta najcudowniejszy w świecie pocałunek. / notte.
|
|
 |
|
tak strasznie żałuję chwili w której życie przeleciało mi przed oczami. może gdybym nie zawahała się i skoczyła byłoby lepiej? może nie musiałabym cierpieć? nie musiałabym znosić jego obojętności i braku zaangażowania? może byłabym szczęśliwsza? może patrzyłabym na niego z góry i pomagała obierać dobrą drogę? może byłabym blisko, choć naprawdę tysiące kilometrów? może mogłabym mu pomóc, by choć przez chwilę zastanowił się co stracił? może cierpiałby i bił się z myślami, że mnie już nie ma? żałuję, że głupia byłam i cofnęłam się dwa kroki do tyłu, specjalnie dla niego, na jego prośbę i błagania. / notte.
|
|
 |
|
- cholera jasna, krzyknęłam patrząc na jego obojętność. możesz wytłumaczyć mi, dlaczego tak cholernie ranisz? dlaczego jesteś taki obojętny? rajcuje cię widok, gdy ktoś cierpi? gdy cierpi osoba, która kocha cię nad życie? podoba ci się to? krzyczałam mu prosto w twarz. on stał dalej wpatrzony w moje oczy, nie robił nic. nic nie mówił. jedynym dźwiękiem, który było słychać, był jego głośny oddech. podszedł do okna i zaczął mówić. - wiesz, ja po prostu nie mogę zrobić nic byś była szczęśliwa. owszem możesz być, ale nie ze mną. od dziś musisz radzić sobie sama, mnie już nie ma. dla ciebie nie istnieje, wydusił przez zęby. zadowolona jesteś, że wszystko powiedziałem ci w twarz? spojrzałam na jego smutne oczy, po policzku spływała mi łza. usiadłam na łóżku, chowając głowę w kolana. - wyjdź i nie mieszaj mi nigdy więcej w życiu, jasne? wyszeptałam zanosząc się płaczem. a on? wyszedł, tak bez słowa, bez żadnego pohamowania. zostawił mnie, bym radziła sobie sama, skurwiel. / notte.
|
|
 |
|
czasem mijając go na ulicy, miałam ochotę podejść spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że tęsknię, że usycham i więdnę bez niego. układałam w głowie scenariusz co by wtedy zrobił. myślałam sobie, że przytula mnie i obiecuje, że zostanie przy mnie, że mogę być bezpieczna, że mam jego, wiec mam wszystko. zazwyczaj wszystko kończyło się zwykłym 'cześć' i każdy z nas szedł we własną stronę. szkoda, że miłość uwielbiała nas omijać. / notte.
|
|
 |
|
tylko oni mogą obudzić mnie o trzeciej rano krzycząc pod moim oknem. tylko oni mają wstęp do mojej lodówki. tylko oni wszystkim się rządzą i robią mega pierdolnik w kuchni. tylko oni mogą żalić się na świat, a ja zawsze potrafię jakoś ich pocieszyć. tylko z nimi mogę pić browara przy monopolowym. tylko ich nazywam przyjaciółmi i szczerze, wiem co robię, bo tylko ONI zasługują na takie miano. / notte.
|
|
|
|