 |
teraz to Ty poczuj, jak smakuje moja obojętność./sex_and_drug
|
|
 |
Kiedy ktoś mówił, że pasują do siebie i będą razem, nie wierzyła. Zwykły kolega, nic więcej. Z każdym dniem, coraz więcej rozmów z nim. Każde wstukane słowo na klawiaturze znaczyło coś więcej.To jego "cześć" nie było już takiego zwyczajne, a pod jego wysłaną, uśmiechniętą buźką kryło się coś więcej. Mogła gadać z nim wieczorami, pisać, byleby z nim. Tak na prawdę nikomu nie mówiła co czuje. Może się bała. Ale teraz wie, że warto, czuje się jakby spełniła swoje największe życiowe marzenie. Nie, nie takie, które przeminie z kolejną godziną. Jest tak jak chciała, są razem nadal/sex_and_drug
|
|
 |
` jeżeli mi go zabrałaś to poproszę cię o jedno - daj mu szczęście, szmato.[net]
|
|
 |
|
- Poszłabym z Tobą nawet na koniec świata. - I nie bałabyś się tak zostawić wszystkiego? - Wszystko miałabym przy sobie..
|
|
 |
|
zwyczajnie czasem zastanawiam się czemu Jego nazwisko nie mogło pojawiać się w gazetach w całości, przy osiągnięciach na zawodach strażackich, kolarskich, w pływaniu, w siatkówkę czy nożną. czemu zawsze widniała obok imienia tylko pierwsza literka nazwy, którą odziedziczył po rodzicach. czemu, cholera, nigdy nie w innej rubryce, niż interwencje policji.
|
|
 |
|
przestałam wyszukiwać na fejsie Jego miniaturki w powiadomieniach. skończyłam ze zwracaniem uwagi na nazwiska Jego nowych znajomych. zaprzestałam również zmieniania statusu z niewidocznego na dostępny pięć minut po Jego pojawieniu się. zrozumiałam, że to naprawdę koniec - miał rację. tylko, że niekoniecznie zapomniałam.
|
|
 |
|
najgorsza jest ta świadomość, że osoba, która była dla Ciebie tak niesamowicie ważna, której mówiłaś o wszystkich swoich wpadkach, zauroczeniach, tajemnicach i marzeniach, której ufałaś najbardziej jak się tylko da - zawodzi. znika od tak, bez słowa wyjaśnień. przyjaciel - osoba, której strata boli najbardziej.
|
|
 |
|
dla Ciebie 'nic' - mi zrujnowało życie.
|
|
 |
|
szarpnęłam Go za rękę przyciągając do siebie. - przestańprzestańprzestań! ile razy mam Ci powtarzać, że tego nie chcę?! - krzyknęłam Mu prosto w skierowaną do mnie bokiem, twarz. wypuścił z ust resztki dymu wciągniętego do płuc. - robię to dla Twojego dobra. - syknął wciąż unikając mojego wzroku. wyrwał dłoń z mojego uścisku. opadłam na zroszoną trawę wyrywając z bezsilności kolejne źdźbła. - to nie w porządku... - szeptałam w ciszę poranka wpatrując się w Jego oddalającą się pośród mgły sylwetkę.
|
|
 |
On? - sens wstawania rano, sens uśmiechu, sens po prostu.
|
|
 |
nienawidzę takich rankow, kiedy zdaję sobie sprawę, że nigdy już nie będziesz mój, takich, kiedy myślę ile błędów popełniłam w ostatnim czasie i nie potrafię poradzić sobie z tą jedną myślą, że mogłam wiele, a nie mam nic, zresztą i tak nikt nie wie co naprawdę czuję...
|
|
|
|