 |
|
Uczucia innych zawsze były dla mnie ważniejsze od własnych. Stojąc z boku przyglądałam się cudzemu szczęściu. Nawet Bóg mnie nie rozumiał.
|
|
 |
|
Bądź, ale tak po cichu, tylko dla mnie, nie chcę żeby ktoś o nas wiedział, chcę byś był mój dla mnie, nie dla innych.
|
|
 |
|
Nawet w piciu herbaty z Tobą, jest coś magicznego.
|
|
 |
|
może jeśli ustawię sobie Twój głos na dzwonek budzika w końcu przestanę go tak obsesyjnie kochać.
|
|
 |
|
zerwałam się z łóżka zakładając na siebie jedną z Jego koszulek. już od progu sypialni do moich nozdrzy uderzył zapach świeżo zaparzonej kawy. zahaczając po drodze o łazienkę wbiegłam do kuchni całując delikatnie Jego kark. usiadłam na blacie przyglądając się jak smaruje kromki chleba masłem. - jak się spało? - wyszeptał mierząc mnie swoimi cudownie zielonymi tęczówkami. zanurzyłam czubek palca w jednym ze słoików oblizując go chwilę potem. - poza tym, że całą noc chrapałeś, nie narzekam. - rzuciłam zaczepnie mierzwiąc Mu włosy. dźgnął mnie palcem w brzuch. - skoro tak... rób sobie śniadanie sama! - powiedział zabierając wszystkie kanapki i siadając do stołu. prychnęłam pod nosem zakładając ręce. - nie dość, że chrapie to... - zaczęłam narzekania kiedy w sekundę znalazł się przy mnie zamykając moje usta gwałtownym pocałunkiem. - z czym chcesz? - zapytał łapiąc oddech.
|
|
 |
|
po obudzeniu zastaniesz tylko mój krwistoczerwony stanik rzucony niezdarnie w kąt i zmiętą kartkę z krótkim 'miło było'. zobaczysz jakie to kurewsko żałosne uczucie gdy nie odnajdujesz mimo wszelkich starań przy swoim boku tego, czego pragniesz najbardziej.
|
|
 |
|
- zastanowiłam się nad Twoim pytaniem. wiesz? z tak miłej, grzecznej i poukładanej dziewczynki zrobiła się z Ciebie taka wyrachowana, arogancka smarkula. i właśnie przez Ciebie, moja odpowiedź brzmi: nie. nie cieszę się, że mam z wami lekcje. - nonono. wiem, wiem. ale niech się pani nie martwi. to odwzajemnione uczucie.
|
|
 |
|
- co tam? - pakuję się. - wyprowadzka? - a no, do Twojego serca.
|
|
 |
|
z cwaniackim uśmiechem wyzywasz mnie od szmat nie mających choć krzty szacunku do samych siebie. także pozwól, że zapytam - jak Ci ze świadomością, iż wyznawałeś miłość panience, która jest perfekcyjną degustatorką męskich przyrodzeń? myśl, kolego, zanim rzucisz którąś ze swoich dennych niby-obelg.
|
|
 |
|
nie kontroluj każdego z moich kroków. nie pytaj co robiłam, gdzie, z kim. daj mi wolność, która jest, czy tego chcesz czy też nie, nieodłączną częścią mojego życia. nie popadajmy pod żadnym pozorem w rutynę. nie wybuchaj, gdy dowiesz się, że włóczyłam się po okolicy z innym gościem. owszem, pilnuj mnie, bądź zazdrosny, martw się, traktuj mnie jak najcenniejszy skarb - z umiarem. nie zaciskaj na mojej szyi obroży, która tylko sprowokuje mnie do niechybnego odejścia.
|
|
 |
|
wybacz, duma nie pozwala mi wspominać, płakać i tęsknić.
|
|
|
|