 |
a świat nie jest już tak prosty na głowie masz więcej.
|
|
 |
szczęście łatwo znaleźć, patrz pod nogi,
i myśl na chłodno w świecie pełnym paranoi.
|
|
 |
Moje życie, wady, twoje pretensje,
moje wybory, winy, moje konsekwencje.
|
|
 |
Dlaczego siedzisz do północy znów mały?
Dlaczego męczysz oczy i otwierasz wszystkie rany?
|
|
 |
Pokusy słabym każą być byle jakim,
mieć byle co, byle było, na kacu spędzać poranki.
|
|
 |
Ej, dlaczego znowu gapisz się w okno?
czy ktoś ma przyjść, na kogoś czekasz tą nocą?
ty, jakie nadzieje lokujesz w tym świecie, po co?
utracisz dni na marzenia w ciągłej walce o coś.
|
|
 |
Dlaczego siedzisz do północy mały znów?
Dlaczego męczysz oczy i pozbawiasz siebie snu?
Barter z czasem, krwiobieg z kwasem, sól w każdej ranie,
A nad ranem ledwo czujesz puls.
|
|
 |
W czasoprzestrzeni ja dla Ciebie i ja dla nas.
|
|
 |
Ja jestem obok, kłopoty won, bądź sobą.
Jedno czego chcę, to powinnaś mieć świadomość.
Mieć pewność, o tym, czego potrzebujesz.
W łóżku, przy stole, w sercu i w rozumie.
W tłumie i sama, potrzebna i niechciana.
|
|
 |
nie rozumiem dlaczego, ale siedząc dzisiaj przy stole z rodziną, mimowolnie myślami cofnęłam się dokładnie o rok wcześniej. pamiętasz? piętnasty maja. dokładnie o tej godzinie, po twojej wielkiej urazie, leżeliśmy wtuleni w twoim pokoju oglądając film. twoja mama po raz kolejny przeżywała, że jestem za chuda i donosiła nam deserów lodowych. z naszej cudownej bajki wyrwał nas telefon, przez który musiałam wrócić do domu. i dzisiaj właśnie tak się poczułam. jakbyś właśnie mnie odprowadził, a ja z wielkim uśmiechem na twarzy zasiadłam do stołu. tylko że dzisiaj jest zupełnie inaczej. dzisiaj ciebie nie ma, a ja się nie uśmiecham, nie tak jak wtedy. to chyba oczywiste, że żałuję, jednak teraz jest to bez znaczenia. przepraszam.
|
|
 |
przez cały ten czas żyłam szczelnie otulona tęsknotą to ciebie. całymi dniami zadręczałam się pytaniami: co zrobiłam źle? gdzie popełniłam błąd? dlaczego? no właśnie, dlaczego? wiem, że nie chciałeś mnie zranić, ale czy nie widzisz co ze mną zrobiłeś? płakałam tak długo. co ja gadam, przecież ja wciąż płaczę. staram się uśmiechać, udawać, że nie rusza mnie gdy usłyszę coś na twój temat lub chociażby twoje imię, że nie boli mnie to jak teraz mnie traktujesz. ale za każdym razem mimowolnie spuszczam wzrok. wiem, że nadejdzie dzień kiedy wprost powiem ci jak się czułam przez ten czas. wiem, że bez skrupułów to właśnie ciebie obarczę całą winą. ale na to jest stanowczo za wcześnie. wciąż jestem zbyt słaba i naiwna. jeszcze uwierzyłabym w twoją niewinność, a przecież to wszystko tylko i wyłącznie twoją zasługą. prawda?
|
|
 |
Kochanie miała nas rozdzielić starość, a nie twoje chlanie.
|
|
|
|