 |
wyznam teraz, że to miłość od pierwszego spojrzenia ciepły deszcz roztopił lody, gdy usiadłam na schodach wiersz twój płynął jak par sekta i zaczęłam cie kochac tak musiało być, dziś rozumiem wszystko kiedy marzysz obok mnie i jesteś tak blisko,
|
|
 |
- Mam do wyboru dwóch mężczyzn. Jeden to zero a drugi to nr. 1. - Więc w czym problem? - Zero zawsze jest przed jedynką...
|
|
 |
' Tak to jest często w moim przypadku. Zastanawiam się, kalkuluje, rozmyślam, dodaje, odejmuje, sumuje, przemyślam i omawiam każdy szczegół. Ale i tak zawsze wychodzi na to samo. Wiesz co jest najgorsze? Porażka powinna być nauczką na przyszłość i przestrogą, a ja i tak brnę dalej w to bagno'
|
|
 |
Ten stan, keidy rano do kubka z płatkami śniadaniowymi dolewam soku pomarańczowego, kiedy do lodówki wkładam ubrana, wychodzę balkonem, bluzke ubieram na lewą stronę, myję włosy balsamem do ciała, ładuje telefon słuchawkami, do kosza wyrzucam widelce i maluje rzęsy mazakami. Można to wytłumaczyć logicznie? Sama gubię się w bezmyślności, bo głowa myśli o czymś totalnie innym ...
|
|
 |
nie wierzę, że zostaniesz.
|
|
 |
wyrzuca z siebie kolejne pretensje o moje chore zachowanie, wybryki, drobne przewinięcia. wciągam do płuc buch za buchem napawając się bólem w Jego spojrzeniu. błądzę wzrokiem nie wiedząc na czym go zawiesić. poprawiam co chwila grzywkę dostającą się do oczu. zaczyna przepraszać, na co nawet nie reaguję. rzucam na ziemię niedopalonego papierosa i gaszę Go butem. odchodzę mówiąc, że ostrzegałam, iż w końcu będzie za późno. czas zmienił mnie w sukę.
|
|
 |
ciekawe czy wie jak mnie niszczy, ile razy na dzień doprowadza mnie do chociażby minimalnego cierpienia. nie wybucham od razu płaczem, nie krzyczę, nie niszczę wszystkiego co trafi mi się pod ręką, a zwyczajnie kruszę się od środka. z każdym z Jego najdrobniejszych posunięć od mojego serca odpada jakaś niewielka cząstka. biorąc pod uwagę częstotliwość tego zjawiska - wkrótce zginę.
|
|
 |
nieistotne czy z czasem będę cierpieć, czy nie. cierpienie to w końcu efekt szczęścia, późniejsze następstwo. a cholera, ja uwielbiam szczęście.
|
|
 |
pytanie ile zdobędę punktów na egzaminie z angielskiego, kiedy teraz na lekcje przychodzę z dwudziestominutowym opóźnieniem, z niewiadomych powodów nie mam połowy kartek w podręczniku, a jedynym zajęciem, którego się dopuszczam jest przenoszenie kwiatka z parapetu na ławkę, bo nie odbieram rzekomo tlenu z tak daleka.
|
|
 |
opanował się. w momencie, kiedy cała sytuacja zaczęła wymykać nam się spod kontroli, zatrzymał ją. chcąc uniknąć cierpienia dla nas obydwojga, chcąc mnie chronić. teraz, gdy wszystko jest tak, jak dawniej, odzyskało dawną rutynę - wymawia w moją stronę krótkie przeprosiny i z bólem w głosie mówi o wyrzutach sumienia, które Go dręczą. absurdalne. los ewidentnie był ostro najebany pisząc naszą historię.
|
|
|
|