 |
'Ich möchte frugo' - żaliłam się przed momentem fabianowi przez telefon. 'no to się napij' - stwierdził, nie widząc w tym żadnego problemu . 'alles wäre ok, wenn die geschäfte waren geöffnet' - powiedziałam. 'es tut mir leid' - mówił z sarkazmem, śmiejąc się pod nosem. 'vielleicht kann ich auf ein blatt zeichnen und ausschneiden' - zaśmiałam się. - 'ja też tak robię!' - krzyknął. ll kocham rozmowy z nim ♥ / mojekuurwazycie
|
|
 |
stojąc ze znajomymi i czekając na resztę ekipy, aby pójść do szkoły, zobaczyliśmy, że z domu wychodzi nauczycielka od matmy. 'ooo fuck!' - krzyknął kolega. usłyszała to i zmierzyła go jakże 'groźnym spojrzeniem'. powiedzieliśmy grzeczne 'dzień dobry', udając wielce szczęśliwych, że rozpoczął się nowy rok szkolny i będziemy znowu codziennie widywać 'świetnych' nauczycieli w niej, po czym wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. nie ma to jak pierwsza reakcja na nauczycielkę, której nie widziało się całe dwa miesiące ♥ / mojekuurwazycie
|
|
 |
jeszcze tylko 300 dni szkoły, a w tym setki kartkówek, sprawdzianów i odpowiedzi ustnych, z czym wiąże się miliony jedynek, nieprzygotowań, wagarów, kłótni z nauczycielami i opuszczanie pojedynczych lekcji oO / mojekuurwazycie
|
|
 |
idąc przez korytarz, zobaczyłam kumpla z pierwszej klasy, który stał pod klasą. uśmiechnęłam się pod nosem, wygrzebując zapałkę z kieszeni. 'jedziesz parapet' - powiedziałam z poważną miną podchodząc do niego. 'no chybaaa śmieszna jesteś' - stwierdził i się zaśmiał. 'ja mówię poważnie, mierzysz' - mówiłam, powstrzymując śmiech. spoważniał. 'no kurwa dajesz, nie będę czekać!' - krzyknęłam. 'nie' - odmówił stanowczo. przełamałam zapałkę na pół. 'no to dajesz połówką pół korytarza' - podałam mu zapałkę. wziął. 'noo kurwa, żartowałam głupku!' - popchnęłam go, dając mu buziaka na przywitanie ♥ / mojekuurwazycie
|
|
 |
stałam z kumplem przed szkołą i zobaczyłam jego. wracał zza szkoły, był zapalić. wiedział, że tego nienawidziłam. nie odwróciłam wzroku, nie uciekłam. po prostu stałam i się patrzyłam na niego. a on? on nie spojrzał w moją stronę nawet na sekundę. zabolało. w chuj zabolało. / mojekuurwazycie
|
|
 |
taki przystojny a taki chuj.
|
|
 |
moja grzywka to rzecz święta - nie waż się dotykać!
|
|
 |
nawet nie wyobrażasz sobie mojej reakcji , jak do mnie pierwszy napiszesz. ♥
|
|
 |
a jutro rano, gdy zadzwoni budzik, obudzę się, a w oczach ponownie pojawią się łzy na myśl o tym co się dzisiaj stało. wstanę z łóżka i pójdę do łazienki, aby się ogarnąć. będę patrzyła się przez 15 min w lustro, mówiąc jaka to jestem beznadziejna, po czym stwierdzę, że nie mam siły prostować włosów, ani malować oczu. śniadania nie zjem, bo apetyt pewnie nie będzie mi sprzyjał. ponownie pójdę do pokoju, z szafki wyciągnę pierwsze ciuchy z brzegu, wezmę plecak i wyjdę. po drodze przypomnę sobie,ze zapomniałam połowy książek, ale co z tego? uwaga w pierwszy dzień nie będzie wstanie zjebać mi humoru jeszcze bardziej. do szkoły wejdę z opuszczoną głową i słuchawkami na uszach, żeby przypadkiem go nie usłyszeć lub nie zobaczyć. / mojekuurwazycie
|
|
 |
idąc z mamą przez miasto, nie słuchałam co do mnie mówi, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. założyłam słuchawki. chciałam, żeby muzyka zagłuszała moje myśli, ale nawet jej to nie wychodziło. zauważyłam, że mama cały czas coś do mnie mówi. 'mamo, czy ty nie widzisz, że ja mam na uszach słuchawki i nie usłyszałam ani jednego słowa, jakie do mnie mówiłaś?' - poinformowałam ją. 'dziewczyno,ogarnij się. jutro idziesz do szkoły' - powiedziała. 'no właśnie. idę do szkoły, ale po co? jego już w moim życiu nie ma i nie będzie. odszedł. jak mam się ogarnąć?!' - krzyczałam ze łzami w oczach. mama westchnęła i mnie przytuliła. 'nie płacz, nie był wart tej przyjaźni' - pocieszała mnie. 'był. to ja nie byłam jej warta. to przeze mnie.' - mówiłam przez łzy. 'co mam zrobić, żeby poprawić ci humor? ' -zapytała. 'zmień mi szkołę. to będzie najlepsze rozwiązanie. nie chcę go widywać codziennie w szkole, nie dam rady. - poprosiłam. / mojekuurwazycie
|
|
 |
a teraz chciałabym umrzeć. nie, nie mówię tego od tak, bo mam zły humor. owszem, mam, ale nie jest on spowodowany np. tym, że skończyły się wakacje czy innym, równie błahym, powodem. jest on spowodowany utratą przyjaciela. a to coś gorszego, niż koniec wakacji. to coś, co sprawia cholerny ból, który rozpierdala twoją psychikę od środka. w tym przypadku apap czy jakiś inny przeciwbólowy lek nie pomoże. tu potrzeba wsparcia, wypłakanie się w ramię bliskiej ci osoby, którą ja właśnie straciłam. to straszne uczucie, z którym ja nie potrafię sobie poradzić. a jutro? co będzie jutro? zobaczę go na korytarzu i zamiast podbiec do niego i przytulić go na powitanie, przejdziemy koło siebie obojętnie, zapewne nie mówiąc sobie zwykłego 'cześć'. tak, moja przyjaźń ewidentnie się zakończyła. / mojekuurwazycie
|
|
|
|