|
świat się nie zmienia, my patrzymy inaczej, problemy nabrały innych znaczeń, łapiesz?
|
|
|
co było, nie wróci, bez odwrotu. decyzje mają skutki, przyczyna miała powód między szarymi budowlami z betonu nikt nie jest w stanie Ci już pomóc
|
|
|
nie rozumiem sensu tych chwil i do dziś myślę gdzie byśmy dziś byli.
|
|
|
nienawidzę Cię, tego co było między nami, ale widząc Cię wspomnienia wybuchają jak dynamit..
|
|
|
A to wspomnienie to jak staliśmy razem w parku.
Skurwiały banał, mój oddech na twoim karku.
To nie był banał, to było dla nas jak cud.
Co się nie zdarza, zdarzył się, nie powtórzył,
zdarza się.
|
|
|
Bezradny wobec czasu jak zawsze.
Wiemy że to nie możliwe, na chuj mówimy na zawsze?
Mówiłem: poważnie, śmiertelnie już gaśnie to we mnie,
za mną, przede mną, na zawsze
|
|
|
Drżenie ręki, to nie ty, to nie my,
|
|
|
Płomienie liżą bezsennych nocy testamenty.
Już obojętnie.
|
|
|
Tych parę chwil pośród śmieci reszty,
mieszam popiół, wokół tlą się resztki słów.
|
|
|
mogę stracić, mogę mieć, możesz olać mnie lub chcieć, ktoś ma coś, co Ty masz gdzieś, na przyjście i na wyjście "cześć", nie obchodzi mnie Twój fart i pech i czy znasz ten dźwięk wciąganych ściech, mam stan jakbym przeżył sam cały świata żal i szczęście.. jest tak obojętne
|
|
|
"Wiem, że źle jest jej i w ogóle, ciągle przecież jest pod górę, kiedyś mnie kochała teraz wiem, że mnie nie zrozumie. Ja mam to ciągle do dzisiaj w głowie, raz mówi, ze mnie kocha, raz że odpierdoliła swoje."
|
|
|
milczenie, które tak dużo mówiło, nic już nam nie powie - ja i ty, spóźnieni kochankowie.
|
|
|
|