 |
i przychodzi taki moment, że nie potrafisz wyjść do knajpy
i pijesz w domu, do lustra.
|
|
 |
znasz mnie z czterech liter mojego imienia, skłonności do autodestrukcji i podatności na nałogi.
|
|
 |
kolejny banał, mamy siebie na chwile i znów odgrywamy ckliwe pożegnanie, pogrążone w głęboko czarnym pożądaniu.
|
|
 |
mi się trafił ten z galaretką.
|
|
 |
Ma dłonie jak konwalie. Jest ciszą w mieście złym.
|
|
 |
Tuż przed snem nastawić popularną płytę.
I zagłuszyć nią niechciane myśli nie znoszące ciszy.
By nie zaspać zasnąć jeszcze przed północą.
I na osiem godzin uciec od decyzji zwanej samotnością.
|
|
 |
muszę być taka jak inni. nie mogę odstawać. liczą się zakupy, upijanie się raz na kilka dni na dzikiej domówce u psiapsióły, granie, maski, on, ona, ale nie My. taka będę.
|
|
 |
Jeżeli chce się być szczęśliwym,
nie wolno gmerać w przeszłości ...
|
|
 |
spontanicznie i spokojnie i czule i z miłości i 'nie bój się kochanie, już wszystko dobrze'; tego potrzeba i dotyku i tego nieregularnego oddechu.
|
|
 |
A potem nie mówiłam już nic i pocałunkami tłumaczyliśmy sobie to wszystko, na co brakuje słów.
|
|
 |
jesteś moim końcem świata i najlepszym powodem by żyć.
|
|
|
|