 |
Nie mów mi co robić, bitch please, język za zębami niech trzyma kto inny, nie szkoda mi śliny, analizowałam każdy wybryk, gdy Ty liżesz swoje blizny, mój próg bólu z goła inny.
|
|
 |
Chcę sięgnąć szczytu i nie przeszkodzi mi w tym niski wzrost, wyższy głos, obalenie mitu.
|
|
 |
Mogę Ci wskazać drogę do szczęścia, tylko nie miej pretensji jeśli to nie ta ścieżka.
|
|
 |
Nie posiadam emocji, nie podlegam sumieniu, mimo, że moje myśli to sedno problemów.
|
|
 |
Lojalność? wiem co robi zdrada, nie przeszedłbyś pół drogi idąc po moich śladach, miłość? nie przesadzaj, bo miłość z nienawiścią to nierozłączna para.
|
|
 |
Taki się urodziłem, jestem chamem, lecz co mówię musi być prawdziwe.
|
|
 |
Nie zaprzątam sobie już głowy bzdurami, jak, nie wiem, studiami, jak, nie wiem, kurwami, jak, nie wiem, ciuchami, jak, nie wiem, bo wiem, że to i tak chuj da mi.
|
|
 |
Nie było was, jak potrzebowałem tu wsparcia, nie będzie was, gdy nie potrzebuje wsparcia.
|
|
 |
Na lepsze jutro receptę ogarniam, choć parę tych spraw mnie jeszcze spowalnia i jeszcze ta panna pojebana z wtedy, że powinni mnie wjebać w kaftan.
|
|
 |
Nawet te weekendy przestały mi zmieniać percepcję.
|
|
 |
Nawdychałem oparów się tej znieczulicy, co stała się moim pancerzem.
|
|
 |
Świeci w tłumie, choć nie kręcą jej błyskotki.
|
|
|
|