 |
jutro zagadką. za to tej nocy może zdarzyć się wszystko.
|
|
 |
a w życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca.
|
|
 |
siedziała przed głupim monitorem wpatrując się w jego zdjęcie, a myśl miała jedną - "kiedyś należał do mnie".
|
|
 |
weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź i stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę. / peeezet < 3.
|
|
 |
mogą się z nas śmiać, lecz to wszystko było ważne.
|
|
 |
Zbieram na laptopa... brakuje mi jeszcze 1700 złoty hahahahahahahahahaha ♥
|
|
 |
Jak bedzie 700 komentarzy powiem mu ze go kocham .
|
|
 |
-Dlaczego nie? -Bo nie! (uzasadnienie rodziców)
|
|
 |
- Nie byłem aż tak pijany . - Stary, godzinę macałeś manekina mówiąc, że lubisz ciche kobiety
|
|
 |
hej . Ja nie odchodzę.xD Komputer mi sie popsuł i nie mam jak pisac .xD
Jak naprawią mi kompa to coś napisze .;d podpisano : mamba.x3
|
|
 |
zniszczyłeś się - wybełkotałam zupełnie pijana, śmiejąc się przy tym szyderczo - zniszczyłeś mnie, zniszczyła mnie miłość do Ciebie, niezmienna tęsknota, i chociaż jutro wyprę się wszystkiego - wiedz, że to prawda - dokończyłam. siedział naprzeciwko mnie na starych, drewnianianej kłatce smutno spoglądając mi w przekrwione zapewne oczy, czułam że właśnie burzy się między Nami jakaś niewidzialna bariera, że za chwilę złamiemy zasadę, przekroczymy granicę, że na marne pójdzię każda z łez, każdy smutek i rana pozostawiona na sercu. - wiem i cholernie Cię za to przepraszm - szepnął łamiącym się głosem przytulając mnie i mieżwiąc włosy. i chodź rozum aż krzyczał, aby wyrwać się z uścisku, serce wygrało - Jego dotyku potrzebowała każda komórka mojego ciała - od tak dawna, nie mogłam teraz tego zmarnować.
|
|
 |
telefon zadźwięczał kilka minut po północy, - zejdź na dół, nie nie jest tu zbyt ciepło. - w słuchawce usłyszałam tak dobrze znany mi zachrypnięty głos. - wyluzuj, nie odzywałeś się tyle czasu, więc poczekasz sobie do rana. - powiedziałam obojętnie, podczas gdy serce waliło jak oszalałe. - czekam - skwitował. zakładając trampki i bluzę próbowałam uspokoić oddech, prosiłam Boga, aby tam na dole nie wydarzyło się nic co mogłoby wypłynąć na moje względne szczęście. zbiegłam po schodach, zobaczyłam Go słodko uśmiechającego się z wielkim pluszowym misiem pod pachą i różami w lewej ręce. - wszystkiego najlepszego - powiedział całując mnie w policzek. - dzięki - odpowiedziałam podczas gdy wzrok uporczywie wbijałam w czerwone trampki, byleby nie spojrzeć w Jego tęczówki, byleby nie popełnić setny raz tego samego błędu. nie udało się. nie żałuję - istna kretynka.
|
|
|
|