 |
|
ja ciągle wracam, choć mówię, że to ostatni raz
|
|
 |
|
ta dziewczyna to anioł, a to co przeżyła to piekło, mimo to jedyne co wyczytasz z jej twarzy - to piękno
|
|
 |
|
w zasadzie to żyję, chodzę do szkoły, śmieje się, piję sok pomarańczowy, bawię się z psem i uczę. czasem coś piszę, słucham, życie mnie kształci. kształci pod każdym kątem - miłości a zarazem bólu, przyjaźni a zarazem fałszerstwa, bogactwa a biedoty. u mnie nie ma tragedii, nie mogę mówić, że się zapierdolę, że nie przeżyję bez Niego bo co mają powiedzieć Ci z nowotworem? Ci, którym umarł tata lub mama. u mnie nie jest źle, mnie tylko kurewsko boli dusza i czuję się jak zero, totalny śmieciuch bo odszedł ze zwykłym 'nie pasujemy do siebie, przepraszam.' - ale co mi po tym, mam zacząć się śmiać? czemu nie umiem? co się stało z tą pyskatą gówniarą? moje usta wyschły, wylałam na każdego wokół, mam tylko muzykę, gdzieś resztki naszych rozmów i trochę zapachu Jego bluzy - pożałujesz, zatęsknisz, ja nie wrócę, wszystkiego najgorszego za to piekło, które mi podarowałeś. ~`pf
|
|
 |
|
ciągle słychać, że czas leczy rany. nie, nie u mnie. mija 16 dzień bez Ciebie, powinno mi być lżej, prawda? bo przecież każdego dnia jeszcze bolało ale już mniej, znów ściema. u mnie jest odwrotnie, dzień za dniem, każdy wieczór, każda noc podczas której umieram, bo tęsknię. moje serce wyrywa się do Ciebie frajerze, do Twoich niewinnych oczu i łapania za rękę. boli mnie wszystko co z Tobą związane, nawet zapach perfum tego wieczora, piosenka co leciała w radiu, boli mnie dosłownie wszystko. i znów pytam - co dalej? przecież zapomniałeś, przecież się nie znamy, ja takich rzeczy nie zapominam, byliśmy kimś, prawda? ~`pf
|
|
 |
|
ciągle powtarzasz, że 'gdyby było, gdybym mogła cofnąć czas, to był taki błąd' - często, prawda? ale dlaczego żałujesz? wtedy nie wiedziałaś, że tak się skończy, cieszyłaś się chwilą, nie miałaś pojęcia co będzie za godzinę, kilka, dzień, tydzień, wtedy liczyła się chwila. dziś nie płacz, nie dręcz swojej duszy, uśmiechnij się - mimo że boli, byłaś, jesteś i będziesz dzielną, błędów nie ma, jest tylko rzeczywistość. ~`pf
|
|
 |
|
zabrał serce i spierdolił, co dalej? ~`pf
|
|
 |
|
zbliża się wieczór, kolejny, bez Ciebie. do soboty coraz bliżej a My coraz dalej od siebie, nie sądzisz że to złe? delikatnie światełko na szafce nocnej oświetla mi pokój, przepełniony bólem i tęsknotą, gdybyś tylko otworzył do niego drzwi, wszystkie te uczucia buchnęłyby na Ciebie a Ty prawdopodobnie byś upadł pod wpływem ciężaru. spoglądam w różowawe niebo i wracam znów myślami na te schody, w tą ciemną dróżkę gdzie mnie całowałeś a gdzie trzymałeś za rękę i mówiłeś, że już niedługo. do soboty coraz bliżej a my przestajemy się znać, wiesz jak mnie to boli? gdyby tylko dało się przestać kochać tak szybko jak coś do Ciebie poczułam, tak szybko jak mnie przyjąłeś a chwilkę potem odepchnąłeś. co teraz? moczę usta w zimnej, malinowej herbacie, wtedy też pachniałam malinami, lubiłeś to. teraz, kiedy odchodzisz ze wszystkim co miałam - pożegnaj się, proszę.. ~`pf
|
|
 |
|
sam byłem rano, mogłem skumać tamtej nocy nie powiedziała dobranoc
|
|
 |
|
z nim nie było tych problemów byliśmy jak małe dzieci, ja się bałam o to, że spierdoli mi stąd po raz trzeci, ale przecież mnie kocha, to miłość na zawsze - kurwa byłam głupia jak tak teraz na to patrze
|
|
 |
|
siedziałeś w barze jak co weekend, chlałeś, niedługo chyba tam zamieszkasz na stałe i gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek, chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć
|
|
 |
|
czasem myślę gdzie jest kres tej ludzkiej głupoty? budować na niewiedzy coś, zajebisty motyw
|
|
|
|