 |
Łzy to nie wstyd, to oznaka że Ci na czymś zależy.
|
|
 |
Czasami, mimo,że coś nas niszczy , nie potrafimy od tego odejść. Czasami, po prostu boimy się zmian. Czasami samych siebie. A czasami kochamy zbyt mocno,by uwierzyć że miłość potrafi zabić.
|
|
 |
I cierpię przez to, że nie potrafię czasem odwrócić się plecami do tych ludzi, którzy ranią mnie i mają mnie za nic
|
|
 |
chcę być Twoją codziennością.
|
|
 |
Chcemy być obecni w życiu innych ludzi, w ich rozmowach, myślach, marzeniach, planach. Chcemy czuć się potrzebni i zauważani. A może po prostu boimy się, że nikt nie zauważy naszej nieobecności.
|
|
 |
Może to właśnie Twój uśmiech sprawia, że czyjeś serce zaczyna szybciej bić.
|
|
 |
Tak bardzo potrzebuje jego bliskości.
|
|
 |
dusisz się jakby brakowało tlenu? nie, tlenu masz pod dostatkiem, brakuje ci miłości. / notte.
|
|
 |
opowiem ci, jak każdego wieczoru zaciskałam zęby z bólu. opowiem, jak serce rozdzierało mi się na miliony małych kawałków, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. przecież sama się na to pisałam, przecież ustaliliśmy, że nigdy nie będziemy dla siebie. przecież nigdy nie będziemy mogli powiedzieć my, bo nas nigdy nie było i nigdy nie będzie. każdego wieczoru cierpiałam na własne życzenie, ale gdybym oprzytomniała w odpowiednim momencie nie wiedziałabym jak to jest, kiedy człowiek tak cholernie uzależnia się od drugiej osoby. nie wiedziałabym jaki ból może sprawić jej nagłe odejście i całkowity brak kontaktu. dziękuję, że pokazałeś mi jak to jest skrzywdzić człowieka. przysięgam, ja nigdy nie popełnię takiego błędu. / notte.
|
|
 |
Też czułem się nikim nieraz. / Bisz
|
|
 |
Jest w nim coś tak niesamowitego, nieziemskiego. Coś co nie pozwala chodź na chwilę oderwać oczu od jego osoby. Tęczówki, w których widnieje masa radości i dłonie, które dają bezpieczeństwo. Usta, które tak nieziemsko wypowiadają najbanalniejsze słowa. Serce, które bezgranicznie kocha tylko jej osobę.
|
|
 |
I mogła leżeć na zimnej, marmurowej ziemi, cała potargana, umorusana w tuszu do rzęs. Zaziębnięta, w sukience, która swoim wyglądem wcale jej nie przypominała. Przechodni patrząc z góry, nie zwracali na nią uwagi. Przecież w dłoni trzymała woreczek z białym proszkiem, co równoznaczne było z jej furiactwem, roztargnieniem i głupotą. Nie zasługująca na krztę współczucia, przeniosła się na inny marmur. Równie zimny. Perfekcyjnie odsuwając znicze, ułożyła się na płycie, układając głowę tuż przed nagrobkiem. Wiedziała, że tylko na jego pomoc może liczyć. Tylko on jest w stanie, dać jej ciepło, którego nie zaznała nigdy więcej, zaraz po tym, jak wyrwano go z jej objęć, zakopując 5 metrów pod ziemią. ~`K
|
|
|
|