 |
Choćby nie wiem co, zabierz mnie stąd, chyba już czas na zmiany, chyba nie czas na zmiany.
|
|
 |
Ktokolwiek nie zrani mnie, gdziekolwiek nie stanę, wiem musi wracać to, śpię spokojnie, jest koło mnie echo wspomnień i zatacza krąg.
|
|
 |
Uciekam przed sobą i przed samotnością, się przeistaczasz wciąż, potem obracasz w proch.
|
|
 |
Mówię co czuję, choć ludzie to w dupie mają, taka analiza, w sumie to lubię , gdy mnie unikają, jakbym miał zaraz zwisać.
|
|
 |
Polać, zapomnieć i skonać to twoja droga, pora na kop na pysk, u mnie ambicja jak woda i nie dam przekonać się, że bez niej można żyć.
|
|
 |
Własne zdanie jest dla mnie jak tlen, rtęć, nawyk, unoszę się, chcę być obojętny na ich zasady.
|
|
 |
Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg.
|
|
 |
Niech żyje bal, jestem demonem, urodziłem się płacząc, ale umrę śmiejąc się.
|
|
 |
To prosta karma, unikam norm, dostaję zło i oddaję zło.
|
|
 |
Wystarczy tak mało, niedostrzegalny powiew wiatru, by sprawy lekko się przesunęły i to, za co jeszcze przed chwilą człowiek gotów był oddać życie, nagle ukazuje się jako pozbawiony treści bezsens. [Milan Kundera]
|
|
 |
Uśmiecham się ładnie, mam fajną pupę i lubię jarać ganję
|
|
 |
Pójdę z Tobą gdzie chcesz, byle z Tobą.
|
|
|
|