 |
po kilku miesiącach znów tam poszłam. w miejsce, które kochałam, w którym uwielbiałam przesiadywać godzinami, czytać, myśleć. miejsce w którym z wolna zakwitała wiosna, a topniejący śnieg dawał się we znaki mocząc buty. na powrót się tam znalazłam - tam, gdzie do niedawna przychodziłam razem z Nim, tam, gdzie poznawałam Jego tajemnice, Jego usta, Jego uczucia. właśnie w tym miejscu, któregoś z pierwszych dni marca, płakałam, bo te drzewa, ta ławka, to wszystko - bez Niego było nie do zniesienia.
|
|
 |
pozwól mi siedzieć bezczynnie z kolorowym kubkiem przepełnionym kawą studiując materiał z geografii. pozwól mi nic nie robić, nic ważniejszego. daj udawać. pozorować, że jest dobrze, radzę sobie, nie myślę o Nim - w ogóle, ani trochę, nie tęsknię.
|
|
 |
Nadzieja to najgorsze skurwysyństwo jakie wylazło z puszki Pandory.
|
|
 |
-numer 13 do odpowiedzi -dlaczego ja?! -bo to nie trudne sprawy
|
|
 |
Znasz to uczucie, kiedy masz przed oczami pełną szafę, a i tak twierdzisz, że nie masz w co sie ubrać?
|
|
 |
Siema skarbie, nie wiem czy słyszałaś, ale kosmici przylatują dziś porwać 100 najpiękniejszych kobiet na świeci . Ty odpoczywaj spokojnie, chciałam się tylko pożegnać.
|
|
 |
nie jestem jedną z fanek justina biebera , nigdy nie miałam 100 błyszczyków i szminek , nie bujałam się w sławnym aktorze czy piosenkarzu , nie miałam plecaka , piórników i ubrań z postacią hanny montany , nie lubiłam różowego koloru i nie słuchałam bajek na dobranoc . jestem gorsza ? .
|
|
 |
nieszczęścia nie chodzą parami, one zapierdalają całymi stadami .
|
|
 |
te łzy, pozagryzane do krwi wargi, zaciśnięte w pięści dłonie i szept, że to nie powinno się tak skończyć. te chwile, ułamki sekund, kiedy świat wysuwa Ci się spod stóp.
|
|
 |
nie chcę faceta, który zapuka do mojego serca, niepewnie zapyta czy może wejść i przeprosi za to, że a nuż przeszkadza. chcę takiego, który wpadnie trzaskając drzwiami, z włosami w nieładzie, błyskiem w oku i fajką w ustach. chcę kogoś, kto dając mi szczęście, trochę namiesza. rozkocha mnie w sobie, a kolejną kłótnią oderwie jakiś fragment mięśnia, którego tym razem ani mostek, ani żebra, nie ochronią.
|
|
 |
pamiętam, jak oplatał mnie ramionami przyciskając do jednej z barierek na lotnisku, jak całował po włosach, powiekach, policzkach, a ostatnie pragnienia zamykał w ustach, jak szeptał, że już tęskni, kocha, obiecywał, że wkrótce znów się spotkamy. z nieobecnym spojrzeniem podał mi dwie torby z moimi rzeczami po czym ponownie przygarnął do siebie. moje drżenie, Jego obawy i widok z okienka samolotu na miejsce, które znów zostawiam. miejsce w którym wszystko jest inne, począwszy od czasu, a skończywszy na wartości, którą jest Jego obecność tutaj. ja wracałam, moje serce nie potrafiło.
|
|
 |
|
- znów mi się śnił! - ale kto? - no on ! był taki cudowny, taki ciemny . - twój nowy facet ? - nie, kabriolet, idiotko ! [?]
|
|
|
|