 |
Chciałabym po prostu usiąść i gapić się na Ciebie,
bez żadnego pohamowania. Bez żadnego limitu.
|
|
 |
Nie, żebym się czepiała, ale masz być na zawsze.
|
|
 |
bywa samotna i smutna, byleby tylko przetrwać do jutra
|
|
 |
za parawanem imprez i neonów tylko smutek, w katalogu bodźców miłość stała się białym krukiem
|
|
 |
po Jego odejściu musiałam wszystko pozmieniać. pościel, bo po nocach budził mnie Jego zapach i złudzenie, że jest obok. numer telefonu, zważywszy na to, iż drżałam na każdą wiadomość, choć w większości treść zawierała jedynie kolejną promocję. wystrój pokoju, zmieniając maskotki i przesuszone róże od Niego, na zapachowe świeczki oraz nową lampkę. zaczęłam używać innego żelu pod prysznic, jeść inne płatki na śniadanie. rzadziej słuchałam rapu, bo gdzieś na licznych krążkach mieściły się te nasze kawałki. rano przed lustrem wymalowywałam uśmiech. wymieniłam serce - gdy odszedł, upadło.
|
|
 |
osiedle śpi, mrok nad każdym blokiem, mgła pociera twarz o szyby okien
|
|
 |
marzenia przeszły, zgorzknienia, lecz dziś na serio: zostawiam dom pełen lęków, cała noc przede mną
|
|
 |
historie przemilczane, zmięte, skreślone, krwiste cumulusy, myśli przez szept rozrzucone
|
|
 |
widzę lśnienie oczu, zanim popłyną łzy, czuję przeklęty wir poprzednich dni
|
|
 |
rozdziera nas cisza, bez werbla na raz, nade mną ciąży milczenie miliona gwiazd
|
|
 |
zawieszone w próżni, poza czasem, stany świadomości pozbawione sennych marzeń
|
|
 |
oddycham tym powietrzem - dawało mi siłę jak dotąd, na karku czuje lekką bryzę, chłód pod stopą
|
|
|
|