 |
Coś nas łączy.Ty masz chore płuca , a ja jestem chora na Twoim punkcie.
|
|
 |
Pod skóra prawdziwego mężczyzny chował się chłopiec , którego tak bardzo kochałam.
|
|
 |
Twoją chorobą przejmuję się bardziej niż całym moim życiem.
|
|
 |
Nie wiem czy uśmiechasz się do mnie czy śmiejesz się, że robię sobie nadzieje.
|
|
 |
pierwszego kwietnia powiedziałam Mu, że zapomniałam, już nie kocham. uśmiechając się westchnął z ulgą. oznajmił, iż myślał już, że nie dane Mu będzie usłyszeć żadnej prawdy tego dnia. kretyn. na prawdę uwierzył.
|
|
 |
weź przykład z dzieci. to nic, że w Twoim przypadku krew nie leje się z kolan czy łokci, a z serca. mimo łez szklących oczy, podnieś się. możesz krzyczeć, okazywać swój ból na zewnątrz, ale zawsze wstawaj. nigdy nie pozwól sobie na zbyt długi upadek, bo zdepczą Cię jak zwyczajnego robaka.
|
|
 |
dodaj bawienie się mną do swoich zainteresowań na facebooku.
|
|
 |
"powoli przyswajała sobie fakt, że już nigdy więcej go nie zobaczy, jego uśmiechu, oczu, tych śmiesznych a zarazem fajnych min, które zawsze robił. przyswajała sobie, że on już nie napisze, że będzie musiała usnąć bez sms'a na dobranoc. to było dla niej trudne, ale tak musiało być. wiedziała, że nie może zaufać mu po raz kolejny, nie chciała."
|
|
 |
widzisz, minął prawie rok, a ja wciąż pamiętam tamten dzień. moje chore pretensje, i Twoją krótką odpowiedź - kocham inną.
|
|
 |
wplótł dłoń w moje włosy muskając delikatnie kciukiem moją dolną wargę. - na tym polega związek. na dostrzeganiu niedoskonałości i akceptowaniu ich. na kompromisach, poprawianiu tego, co jest niewłaściwie. - kontynuowałam zaczęty chwilę wcześniej wywód. - nie dasz sobie przy mnie rady, nie jestem skory to jakichkolwiek drastycznych nowości. nie zmienię się, nigdy. - przekonywał mnie do swojego zdania w dalszym ciągu spokojnym tonem, mierząc dokładnie moje spojrzenie szklące się łzami na znak bezsilności. - nie musisz się zmieniać. idealnie pasujesz mi taki, jaki jesteś. - jesteś pewna? - kręcił głową, krzywiąc idiotycznie usta. przytaknęłam. zaczął się zniżać minimalizując różnicę wzrostu między nami. - drżysz. - stwierdził a ciepły powiew Jego oddechu przemknął po moich ustach. - cholernie mnie przerażasz. - wyznałam słabym tonem. uciszył mnie pocałunkiem. nie potrzebował więcej argumentów. wygrałam.
|
|
 |
nie powiem Ci, że tęsknię za Twoimi pocałunkami muskającymi moje wargi, ramionami zamykającymi mnie szczelnie dając poczucie bezpieczeństwa, dłońmi mierzwiącymi moje włosy w kolorze mlecznej czekolady, słowami, które koiły nawet najmocniejszy ból. to prawda. owszem, brakuje mi tego, jednak 'tęsknię' to za wysokie słowo, a porozmawiam z Tobą właśnie o tęsknocie i jeśli za czymś tu tęsknię, to zwyczajnie, za szczęściem.
|
|
 |
uwielbiam facebook'a za zadawanie mi notorycznie pytania o atrakcyjność tyłka mojego księdza.
|
|
|
|