 |
pierdolę Wasze skojarzenia, idę wpieprzać banany.
|
|
 |
przyznaję, jesteś kawałem skurwiela, ale chcę zaryzykować.
|
|
 |
kiedy zapytasz co kręci mnie w facetach zacznę kolejno wymieniać, że szczerość, pewność siebie, delikatność w stosunku do mnie, upór, opiekuńczość, poczucie humoru, brak hamulców w słowach, głos, spojrzenie, uśmiech, postawione ku górze włosy. zwyczajnie Ci Go opiszę.
|
|
 |
gdyby radość jaką daje miłość równałaby się z tą którą daje tabliczka czekolady - ludzie nie kochaliby. każdy wolałaby iść do sklepu i wydać niecałe cztery złoty na to ciemne gówno z truskawkami w środku, niż oddać swoje serce drugiej osobie, a potem przeżywać męki po jej odejściu.
|
|
 |
konieczność odejścia podczas kiedy ktoś kurczowo trzyma Twoją dłoń.
|
|
 |
wiesz, etap zastanawiania się, niepewności, zachwiań nie jest tym najgorszym. najbardziej nienawidzę, kiedy już wszystko wiem, kiedy zdaję sobie doskonale sprawę, że to już koniec i trzeba odejść, a nie potrafię.
|
|
 |
wracałam parkiem do domu skrywając po kapturem i tumanem włosów szeroki uśmiech. przeżuwając w ustach dwie orbitki próbowałam stłumić zapach papierosów, aby przypadkiem nie wzbudzić podejrzeń u rodziców, którzy z góry założyliby, że się niszczę po czym wygłosiliby długie kazanie. skórka na rękach wciąż drżała od dotyku Jego dłoni, a serce z chwili na chwilę biło coraz wolniej uspokajając się. to był tylko pocałunek, powtarzałam w myślach, podczas kiedy wszystko krzyczało od środka, że to był aż pocałunek.
|
|
 |
Wiesz? Ona Cię kochała. byłeś dla niej numerem jeden, tym cholernym oczkiem w głowie. Jej chłopczykiem bez wad, za którego oddałaby życie. Jednak idealny chłopczyk okazał się fałszywym dupkiem. Który korzystając z pierwszej lepszej okazji poszedł do innej, nie zastanawiając się nad tym, co ona będzie czuła, że ból wyżre wnętrze jej serca. A ona, ona myślała, że to wszystko przez nią.
|
|
 |
leżeliśmy na trawniku przyglądając się deszczu gwiazd. kolejne odrywały się z nieba i lecąc ginęły w końcu na linii horyzontu. - czas na życzenia. - przerwał ciszę delikatnym szeptem wprost w moje włosy. przeniosłam na Niego wzrok mierząc linię Jego kości policzkowych, te cudownie brązowe tęczówki, uśmiech który pokochałam od razu. - czego mam chcieć więcej? - odpowiedziałam rozglądając się wokół. zaśmiał się kręcąc głową. śledziłam Jego wzrok, wypatrzył najjaśniejsze spadające ciało. przymknął na moment powieki. wpakowałam Mu się na kolana. - o co poprosiłeś? - zagadnęłam opierając głowę na Jego klatce piersiowej. - poprosiłem, żeby to trwało wiecznie. żebyś była już zawsze. - usłyszałam w odpowiedzi.
|
|
 |
I przepraszam po raz 3849562. Wiesz za co.
|
|
 |
Coś złego jest w tym, że lubię w samej koszuli nocnej wybiegać przed dom i drzeć mordę, że mam wyjebane?
|
|
 |
Znaleźć inny obiekt westchnień i zapomnieć o tym co było wcześniej.
|
|
|
|