 |
|
Mam dość pojawiania się w miejscach, w których On przebywa. Mam dość jeżdżenia autobusem w godzinach, w których prawdopodobnie Go spotkam. Mam dość modlenia się do telefonu o wiadomość od Niego. Mam dość wpatrywania się w niebo z nadzieją, że ktoś stamtąd wysłucha moich próśb. Mam dość układania swojego życia tak, by pasowało pod Jego. Mam dość udawania, że istnieję w Jego świecie. [ yezoo ]
|
|
 |
|
Wyrzucam wszystko z szafy szukając schowanego zioła, było tu, cholera, jeszcze wczoraj tutaj było. Ręce mi się trzęsą, do oczu napływają łzy, jest, mam, szybko pakuję do torebki zostawiając wszystkie ubrania na środku pokoju, nie mam teraz sił, szybko biorę jeszcze bletki, paczkę fajek i czteropak piw, oh przecież nie chcę tutaj zostać sama, po raz kolejny, wybiegam szybko z domu, idę przed siebie, nawet nie znam tej drogi, nigdy tu nie byłam, ale jakie to ma teraz znaczenie? Przecież nie zadzwonisz ze słodkim 'kochanie, już do ciebie jadę'. I znów o Tobie pomyślałam i znów jakoś tak ciężej na sercu, ale siadam na polanie i zaczynam skręcać jointa, drżącymi rękoma wkładam do ust, kładę głowę na trawie, Boże, czemu on odszedł, czemu mnie zostawił, czemu zrobił dokładnie to samo co wszyscy przed nim, a przecież obiecał, obiecał, że on zostanie, że będzie przy mnie zawsze. I już dłużej nie mogę, dławię się łzami, kolejny raz mam dość, kolejny raz przez Ciebie. / believe.me
|
|
 |
|
Te ściany przesiąknięte Twoją obecnością, łóżko, które wciąż pachnie Twoimi perfumami, zdjęcia, które ciągle wiszą nad łóżkiem, zapisane kartki w moim zeszycie o tym jak bardzo mnie kochasz, jak bardzo jesteś szczęśliwy, bilety ze wspólnych imprez, prezenty, których jeszcze nie schowałam, misiek leżący na łóżku z napisem 'kocham cię', Twój podkoszulek gdzieś między moimi ubraniami, o i są nawet bokserki i bluza, bluzę też tutaj zostawiłeś, Twoja ulubiona książka, którą położyłeś na stoliku nocnym. I to chyba wszystko co mi po Tobie zostało i kiedy o tym myślę to tak jakby trochę cierpię, tak jakby trochę rozrywa mi serce, tak jakby chciałabym umrzeć, ale pytasz co u mnie? Wszystko okej, przecież żyję, oddycham i nawet tak często nie płaczę, ale, ale tak jakoś wykurwiście mi Ciebie brakuje. Tyle, ot taka drobnostka. / believe.me
|
|
 |
|
po dwóch latach przełamujesz się i znowu stajesz na parkiecie przed ogromnym lustrem. patrzysz w swoje odbicie i przypominają Ci się wszystkie treningi. każdy jeden ruch, nagany od trenera, basztanie za sekundowe opóźnienie aby wejść w takt. włączasz muzykę i zaczynasz się rozgrzewać. następnie zaczynasz dobierać odpowiednio ruchy tak, jak w Twojej wyobraźni wyglądają najlepiej. tańczysz. pierwszy raz od dwóch lat wracasz do swojego stylu. wiesz, że jesteś w stanie przezwyciężyć ból, zniesiesz najgorsze. nie czujesz dwóletniej przerwy. perfekcja może być jako twoje drugie imię. tańczysz, bo przecież obiecałaś, że zawalczysz o swoje marzenia. / maniia
|
|
 |
|
1.Ostatnio czułam się jakbym stała nad przepaścią. Miałam wrażenie,że za chwilę spadnę z ogromnej wysokości i rozbiję się na cząstki elementarne. Tak niewiele brakowało bym poddała się,zrezygnowała z nas i odbyła swój ostatni lot. Z klifu patrzyłam w dół. I widziałam podeptaną nadzieję,ona też musiała zrzucić się z urwiska.W końcu zabrakło mi jej gdy patrzyłam w twoje pijane,tak bardzo obce oczy.Widziałam Twoje ledwo żywe ciepłe słowa pod moim adresem,które rozgrzały moje zmarznięte serce. Zastąpiły je te przesiąknięte jadem i alkoholową obojętnością. Czułam się brudna od Twoich rąk,które nie dotykały mnie w taki sposób jak powinny,brudna od zadanych jak ciosy słów,nieczysta przez twoje usta,które nie zostawiały na moim policzku tego znajomego,ulubionego zapachu tylko pachniały litrem wysączonego alkoholu. Stał przede mną niby ten sam mężczyzna. Bo miał Twoje rysy,Twoją posturę. Ale wszystko inne było obce i tak bardzo mi straszne/hoyden
|
|
 |
|
2.Nie poznawałam Cię.Nie potrafiłam zrozumieć twojego bełkotu. Twoich nieskładnych przeprosin pod moim adresem. I nagle poczułam jakbyśmy odpychali się jak dwa magnesy o tym samym biegunie. Twoja lepsza strona walczyła z tą gorszą. Tą ,która zadawała mi ból. Myślałam,że ta druga zwycięży a ja upadnę na samo dno. Ale kiedy stałam taka zapłakana na krawędzi przepaści chwyciłeś mnie za rękę i zaprowadziłeś znów na bezpieczny teren. Nie pozwoliłeś mi spaść.Tuląc mnie długo do siebie zapewniałeś,że nic mi się nie stanie,że zawsze mnie ochronisz. I przecież nie mogę nam tego zrobić. Nie mogę z nas zrezygnować. Bardzo chciałabym mieć silną i prawdziwą wiarę w powodzenie naszego związku.Ale jak mówią do tanga trzeba dwojga. A ty często zachowujesz się jakbyś nie znał nawet kroków i był głuchy na piękno muzyki,w której takt powinny umieć poruszać się dwa serca/hoyden
|
|
 |
|
pływaliśmy w jeziorze,gdy nagle Mateusz wyskoczył z misją:"skaczemy ze skały".na początku opierałam się temu pomysłowi,ale za jakieś pięć minut stałam już na skarpie.kilku kumpli,i Damian skoczyli już,a ja panikowałam,błagając Mateusza by mnie stąd sprowadził. "No dawaj Żaki, bo Cię zepchnę"-zagroził przyjaciel."nawet nie próbuj"-spanikowałam,odsuwając się. złapał mnie, po czym objął, i podał swoją rękę."skoczymy razem"-oznajmił. patrzyłam z przerażeniem na Niego i wodę, która była tak bardzo oddalona od Nas."zaufaj mi"-powiedział."ufam Ci"-zdążyłam powiedzieć, a po chwili leciałam już w dół, drąc się w niebogłosy.gdy już wynurzyłam się z wody,zauważyłam,że nadal trzymam rękę Mateusza.uśmiechnął się pytając jak było."zaufałam Ci już milion lat temu, i dobrze zrobiłam, bo nie przejadę się nigdy.było świetnie"-powiedziałam, po czym lekko Go podtopiłam,uśmiechając się sama do siebie, na myśl o tym, że wiem,że zawsze,gdy trzeba, poda mi rękę,i poprowadzi-do samego końca.|| kissmyshoes
|
|
 |
|
[cz.1]wracałam z treningu przez park. była zima,jakoś około 22. byłam na tyle zmęczona, że ledwie podnosiłam nogi. nagle zauważyłam pewną typiarę z koleżankami, która obiecała mi wpierdol za pewien incydent z imprezy. "kurwa, tylko nie dzisiaj" - burknęłam pod nosem,wybierając numer Mateusza, i wkładając telefon do torby - wiedziałam, co mnie czeka. liczyłam na to, że jak już mnie dorwie, to sama, ale przeliczyłam się. poszło pare wyzwisk, i po chwili poczułam uderzenie prosto w twarz. oddałam Jej, zaczęłyśmy się szarpać, i nagle zostałam wywrócona przez jedną z Jej kumpeli. skuliłam się, czując jak dostaję buty na żebra i po chwili - na twarz. miałam wrażenie, że to się nie kończy, trwa wieki, a ból stawał się coraz większy i większy. modliłam się o to, by Mateusz odebrał telefon i słyszał to wszystko - nagle pojawił się, a One zniknęły. podbiegł do mnie panikując, i dzwoniąc po karetkę.
|
|
 |
|
[cz.2] błagał mnie, bym nie odlatywała, a ja zwijałam się z bólu do tego stopnia, że dłonie ścisnęłam w pięści, a paznokcie przebijały mi skórę. modliłam się o to by w końcu usłyszeć sygnał karetki, i o to by ten pieprzony ból się skończył - na darmo. ból towarzyszył mi jeszcze przez dwa miesiące, a od tamtego dnia moja szczęka jest bogatsza o dwie tytanowe płytki, a moja siła i doświadczenie - o kilka treningów boksu więcej, bo właśnie to obiecałam sobie podczas gdy ta szmata kopała mnie po twarzy. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Myślę, że jakaś część mnie zawsze będzie za Tobą tęsknić, ale nie zawsze będzie kochać./esperer
|
|
 |
|
Wszystko się skomplikowało od momentu tych namiętnych pocałunków, od chwili gdy rzuciłeś mnie na łóżko i mogłoby się wydawać, że będziemy uprawiać dziki seks, a Ty po prostu przytuliłeś mnie do siebie mocno, cmoknąłeś w czoło i leżeliśmy bez słowa. Wszystko się skomplikowało od momentu, gdy nie jesteś dla mnie już przyjacielem, ale moje serce nadal jakąś częścią biję dla tamtego./esperer
|
|
|
|