 |
|
W oczach dalej mam szczerość, tylko rzadziej wybaczam.
|
|
 |
|
nienawidzę gdy ktoś wypomina mi błędy, które sam popełnia.
|
|
 |
|
pierdolę ten toksyczny świat, zajebany gównem opakowanym w kolorowy papier i obwiązany różową wstążką.
|
|
 |
|
a jutro? całkiem na lajcie, od rana pójdziesz do szkoły, całkiem możliwe, że po drugiej lekcji, odpalając z kumplami szluga wyjdziesz na piwo, olewając kolejną lekcję. bardzo możliwe jest to, że po naszej kolejnej kłótni pójdziesz się najebać wraz z kumplami, wciągając przy tym kolejne kreski białego proszku, lub innego rodzaju toksycznych środków. bardzo prawdopodobne jest również to, że wychodząc dzisiaj do pracy, skończysz z głową nad kiblem i tabletkami przeciwbólowymi, wlewając w siebie litry wody. a za kolejne miesiące, nie będziesz nawet czuł bólu. a ja? wrzucę w torbę kilka zeszytów, delikatnie ogarnę twarz, wezmę poranny prysznic i jak co dzień spędzę kolejne dnie w szkole, lub poza nią - jeśli nie będę mogła przyhamować emocji na tyle, żeby powstrzymać ich wybuch. a po południu? włączę laptopa, odczytam wiadomości, lekceważąc większość z nich. w najgorszym wypadku zostanę w domu przez kolejne dwa tygodnie, z gorącą kawą w dłoni i szlugą w drugiej. wciąż Cię kochając.
|
|
 |
|
boli mnie to, gdy kolejny brat zmienia się w ćpuna, który nie widzi świata po za zielskiem. w takich momentach nie jestem ani trochę za legalizacją. marihuana uzależnia. nie raz roniłam łzy, gdy ziomek po kiepskiej, zielonej fazie, spróbował fety. ich rap nie jest już taki jak wcześniej, nawijają zupełnie bez sensu, o głodzie. nie chcę stracić przyjaciół, ale nie umiem im pomóc, to mnie dobija.
|
|
 |
|
wiem, że wyleczyłam się z Ciebie i ogólnie wszystko w tym temacie jest spoko, dopóki nie zobaczę Cię z zaskoczenia, gdy idę smutna, z Pihem w słuchawkach. wtedy wszystko pierdoli mi się w bani, najczęściej wypalam kilka szlugów pod rząd i ze łzami w oczach wspominam wszystkie bajowe chwile razem. nie mam palpitacji, ale serce przyśpiesza, nie mam rumieńców, ale nie chcę patrzeć w Twoim kierunku, kocham kogoś innego, wręcz nad życie, ale chwile spędzone razem już na zawsze zostaną w mojej głowie, to chore.
|
|
 |
|
wszyscy myślą, że jestem silna. dziewczyna w za dużej koszulce 3ody Kru, ze słuchawkami w uszach, napierdala się jak chłopak, wulgarna, ironiczka, zbajerowała każdego faceta, którego postawiła sobie za cel. przychodzą do mnie z problemami, ja jak psycholog słucham, przytulam, użyczam ramiona do wypłakania się, nie raz byłam cała w czarnej maskarze. niby taka twarda. przy nim mięknę, często kręci mi się w bani, rap zmieniam na pozytywne reggae, luźny t-shirt na dziewczęce sukienki, a chamstwo wyparowuje. po prostu kocham go, mogę zdjąć maskę, nie muszę walczyć, wrażliwość, subtelność i romantyzm wychodzą na zewnątrz, bez zmusu.
|
|
 |
|
mimo tego, że dzieli nas jakieś pięćset kilometrów, nasza przyjaźń trwa już ponad trzy lata. poznaliśmy dzięki śmiesznej sytuacji, którą do dziś wspominamy. miliony rozmów, tysiące esemesów, setki minut przegadanych przez telefon i ostatnio skype, z kamerką - to wszystko zbliżyło nas do siebie w niesamowity sposób. piszemy, mówimy w sposób niezrozumiały dla otaczających nas ludzi, pewnym szyfrem. wiem, że mogę na Ciebie liczyć zawsze, niezależnie gdzie jesteś i co robisz. jeszcze cztery miesiące do naszego pierwszego spotkania. obawiamy się tego, ale wszystko musi być jak należy, bo to my, nieprawdaż. /pozdro dla Ktosia, jedynego faceta, który rozumie moje zajaranie Rosją! ; D
|
|
 |
|
wstawiają mnie w lekkie przerażenie wiadomości typu: "zadzwoń do mnie jak najszybciej, to sprawa życia lub śmierci", ale jeśli za każdym razem po wykonanym telefonie mam dostać informację a propos wyjazdu nazajutrz na mecz, jestem za.
|
|
 |
|
Witaj w świecie, w którym problemy zwalczane są nałogami.
|
|
 |
|
Zawsze próbowałam pomóc innym, nawet tym którzy na to nie zasługiwali. Starałam się ich uszczęśliwić, w ogóle nie myśląc wtedy o sobie. Wyciągałam dłoń do tych, którzy pchali mnie na dno, walczyłam o tych, którzy mieli mnie za nic, płakałam dając innym satysfakcję. Owszem, popełniałam dużo błędów, ale zawsze się starałam je naprawić. Angażowałam się w to, co tak naprawdę mnie niszczyło. Byłam naiwna. Wiele osób w życiu wyrządziło mi krzywdę, a później przychodzili z podkulonym ogonem prosząc o pomoc - godziłam się, pomagałam zapominając o tym, jak mnie traktowano. Ale mimo to zawsze w oczach ludzi byłam tą złą, która myślała tylko o sobie i życzyła innym źle. Nigdy mnie nie doceniano, więc teraz nie dziwcie się, że jestem, jaka jestem.
|
|
|
|