 |
Okrywała go szczelnie kołdrą, żeby nie było mu zimno. Czasami wyrywało go to ze snu, otwierał oczy, przytulał ją i całował. A potem brał w dłonie jej zawsze zimne stopy. I tak często zasypiali. Bo bardzo dbali, aby żadnemu z nich nie było zimno. Ani w łóżku, ani w sercu
|
|
 |
Łatwo mnie roztopić, wystarczy trochę podgrzać okolice serca
|
|
 |
opadasz jak zraniony motyl na zimną posadzkę
|
|
 |
Znowu zamknela sie w lazience,
I placze, placze,
I placze,
bo nie daje juz rady,
I nikt nie widzi jej placzu
|
|
 |
Pojawiasz się dopiero wtedy, gdy przestaję tęsknić. Kiedy nie boli mnie już Twoja nieobecność. Swoim powrotem burzysz wszystko, co tak trudno było mi odbudować. Równowagę. Harmonię. Spokój. Powrót do normalnego życia
|
|
 |
Pojawiasz się dopiero wtedy, gdy przestaję tęsknić. Kiedy nie boli mnie już Twoja nieobecność. Swoim powrotem burzysz wszystko, co tak trudno było mi odbudować. Równowagę. Harmonię. Spokój. Powrót do normalnego życia
|
|
 |
Zawsze powinno się mieć kogoś, kto nie będzie przeszłością, kogoś kto będzie TU I TERAZ kogoś o kogo nie musisz się martwić czy będzie w przyszłości
|
|
 |
Czasem żyje się tylko po to, by móc wybrać sobie sposób śmierci.
|
|
 |
Wszystkie uczucia wpycham do sejfu i zatrzaskuję za nimi grube, trzymetrowe drzwi - na wypadek, gdyby któremuś zachciało się wydostać
|
|
 |
czas zacząć żyć bez ludzi, którzy byli ważni
|
|
 |
Rozpadłem się na miliardy kawałeczków, których nigdy już nie ułożę w jedną całość… ;3
|
|
|
|