| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wstaję o czwartej nad ranem i boso, spaceruję po trawie. popijając tanie wino, czekam na wschód słońca. uwielbiam je. z każdym nowym dniem, przychodzą nowe nadzieje. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | pragnęłam stabilizacji uczuciowej. właśnie on, był w stanie mi ją zapewnić. zapewnił. na całe 24 godziny. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | poszła w ich pamiętne miejsce. usiadła na pamiętnej ławce, a wspomnienia po raz kolejny rzuciły się jej na szyję. była cała roztrzęsiona. na twarzy, miała rozmazany tusz. w ręku trzymała, butelkę czerwonego wina. - tęskniłaś? - usłyszała z oddali. obróciła się gwałtownie. stał. jak gdbyby, nigdy nic. wpadła w atak furii, rzuciła butelką o chodnik. wino spływało, po ulicy. podeszła do niego i wybuchając płaczem, niczym opętana, zaczęła okładać go rękami. - po co wracasz?! po co?! dlaczego znowu robisz mi to samo?! nie chcę Cię widzieć, rozumiesz?! nie chcę Cię widzieć! opadła z sił. kucnęła i zwinęła się w kłębek. klęknął obok niej. przytulił, czule całując w policzek, wyszeptał, że to był ostatni raz, że to się nigdy więcej nie powtórzy. - naiwnie uwierzyła. po raz kolejny. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nadszedł moment, kiedy nawet spoglądanie w niebo, przez północy trzymając w ręku kubek, herbaty wydaje się być, mało atrakcyjny. nadszedł moment, kiedy zrozumiałam, że miłość jest tylko wytworem wyobraźni, dla ludzi z kompleksem niższości. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nasza miłość, była wynikiem nieprzemyślanej decyzji, Twojego chorego na znieczulicę serca. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wywołujesz we mnie skrajne emocje. sprzeczające się ze sobą, niczym niedopasowane buty do torebki. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | obiecałeś miłość, twierdząc, że obietnice, są dla przyszłych samobójców. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | czasami robimy pewne rzeczy wbrew sobie. rzeczy, przeczące naszym poglądom na życie. podejmujemy decyzje sprzeczne z naszymi przekonaniami. postępujemy w ten sposób, ponieważ tak wypada. ponieważ, nie mamy wyjścia. przeciwstawiając się własnej filozofii, dostajemy gwarancje, że kiedyś zostanie nam to wynagrodzone. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | siedzieliśmy w milczeniu. nie mogłam znieść, rozdzierającego mnie bólu w klatce piersiowej. wstałam podeszłam, do drzwi i otwarłam je na oścież. kazałam mu wyjść. przymrużył oczy, na znak, że nie rozumie, o co mi chodzi. - zawsze tak robił. krzyknęłam 'wypierdalaj'. nadal nie rozumiał. nie mogłam się powstrzymać. nie potrafiłam, dalej dusić w sobie tych wszystkich sprzecznym emocji. wybuchnęłam spazmatycznym płaczem. nie wiedział co się dzieje. podszedł. chciał mnie przytulić. zaśmiałam się mu w twarz, wyrzucając jakim jest kretynem. szepcząc jak bardzo go kocham. stanowczo, za bardzo aby pozwolić mu zostać. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | chłonęłam sercem, każdą setną sekundy spędzoną z Nim. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | kazał mi zapomnieć. równie, dobrze mógł mi kazać skoczyć z dwudziestopiętrowego wieżowca. to byłoby stanowczo łatwiejsze do wykonania. |  |  |  |