 |
brak odpowiednich epitetów by pokazać to co czuję? uwierz koleś, że moja miłość do ciebie z niczym się nie rymuje.
|
|
 |
mogę być niemiła i powiedzieć ci co myślę. jednak wolę trzymać język za zębami, bo mama mówiła mi, że nie można być wrednym. nie chcę zawieść mamy.
|
|
 |
bo my jesteśmy z tych kobiet, które jak wchodzą do baru to idą pić. nas nie kupisz marnym Jackiem Danielsem. my bawimy się na własny rachunek, wracamy do domu same - z tą satysfakcją, że zjebałyśmy ci wieczór faktem iż nie możesz nas mieć.
|
|
 |
prezent? najpiękniejszy byłby ten w najmniejszym pudełeczku, a w środku karteczka z twoim "cześć mała" - tyle by wystarczyło.
|
|
 |
nadal szukam nocy jak kompas północy, nadal chcą utopić mnie w łyżce wody. każdy z nich na zdrowy rozsądek chory.
|
|
 |
są dni, gdy w końcu odnajduję sen i wolałabym się już nie obudzić, by nie ciągnąć tego wszystkiego dalej. brzmi ponuro, co?
|
|
 |
dziś? dziś wódka i dobry melanż zastępuje mi miłość. są dni, gdy nie potrafię podnieść się z łóżka, a jeśli już to zrobię to tylko po to by wziąć telefon i dowiedzieć się kiedy następna impreza. chodzę spać o czwartej - czasem wstanę do szkoły, czasem zwyczajnie śpię mając wyjebane na edukację - o ile można to tak nazwać. przesiaduję przy biurku godzinami, klejąc kolejne szesnastki o swojej bezsilności. spadam w jebany dół, z którego wątpię czy zechcę się wygrzebać.
|
|
 |
wiesz.. to co mówią o miłości to gówno prawda. że niby szczęście czy coś takiego. miłość to zajebisty ból i rozczarowanie. tęsknota i poświęcenie. po chuju w tym radości, naprawdę.
|
|
 |
widzisz te dzieciaki? one dziś nie grają na boiskach w piłkę - oni na nich piją. dziś podwórka zastępują im domy, a dragi - obiady. te domy, te osiedla - nie dają im perspektyw na lepszą przyszłość. rodzice alkoholicy, których głównym celem jest kolejna flaszka - nie obiad. i ty śmiesz mówić o tych dzieciakach margines? to wytłumacz mi, kto sprawił, że są tym marginesem? bo na pewno mają większe ambicje niż szlajanie się po osiedlach i kitranie w bramach.
|
|
 |
a gdybyśmy oboje nie byli aż tak dumni - wszystko potoczyłoby się inaczej. jaki jest nasz problem? - przepraszam, twój i mój problem, bo nas nie ma? taki, że żadne nie potrafi choć trochę pochylić czoła przed drugim, żadne nie da wjeżdżać na swoją osobę, żadne nie potrafi pierwsze powiedzieć "przepraszam".
|
|
 |
od dłuższego czasu każde twoje słowo brałam na dystans - by dziś jak głupia wpierdolić sobie do serca zdanie: "chcę spróbować jeszcze raz".
|
|
 |
wczoraj sięgnęłam pamięcią do "tych" dni. pierwszy pocałunek, moment, w którym po raz pierwszy złapałeś mnie za rękę. wszystkie wspomnienia wróciły, ale to chyba dlatego, żeby mnie wkurwić, bo od razu przypomniałam sobie, jak bardzo odległe jest twoje obecne zachowanie od tamtego, które pokochałam.
|
|
|
|