 |
dzisiaj już nie rozmawiamy, a życie każdego z Nas obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. dzisiaj już nie dzielimy ławki, i nie pijemy razem piwa. dzisiaj już rzadko kiedy mijamy się w bramie, mówiąc sobie cześć. dzisiaj częściej się nie znamy, niż znamy. dzisiaj rzadko patrzymy sobie w oczy. || kissmyshoes
|
|
 |
Tak pijana, tako cholernie pijana, a wciąż Cię kocham, tak przepita, a liczysz się tylko Ty, tak strasznie zniszczona, a w myślach tylko Twoje pocałunki, tak kurewsko nie myśląca, a dalej tylko Ty, Ty, Ty i już nie wiem jak sobie z tym radzić, kurwa,alkohol pomagał, pomagał zawsze, ale nie teraz, nie kiedy wiem, że przy Tobie jest inna, a ja nie liczę się zupełnie, kompletnie nic, nic, zupełnie nic, tradycyjnie zero, a ja, ja jestem tak szaleńczo zakochana i chyba to mnie niszczy i niszczy każdego faceta, który się zbliża do mnie, bo cholera jasna, nie umiem, nie potrafię się związać z kimś innym i tylko Ty się liczysz i piszę to po pijaku i te literki mi falują, ale kurwa kocham Cię na zabój i gdybyś tutaj tylko był to nie wypuściłabym Cię z łóżka. Ale Ciebie nie ma. I jedyny, którego mogę nie wypuścić z tego łóżka to misiek. Kurwa. Jebany misiek. Nie Ty. / believe.me
|
|
 |
Twoje łzy sprawiają, że moje serce przechodzi stany, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Sprawiasz, że dusza się dusi nie mogąc wydostać się z błota, w którym ugrzęzła prawdopodobnie na dobre. Zakrywam twarz dłońmi w nadzieii, że ten koszmar się skończy, nie mogę dłużej udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie jest, przecież każda Twoja łza, jest spowodowana moim zachowaniem. Widzę Cię we śnie, kolejny raz próbuję dotknąć Twojej dłoni. Już prawie ją mam, już prawie jej dotykam, kiedy momentalnie rozpryskujesz się przed oczami niczym mydlana bańka. Kolejny raz wyśniłem sobie moment naszego pojedniania, które nie ma miejsca w rzeczywistości. Umieram samotnie, a Ty myślisz, że wszystko jest w porządku. Nie powiem Ci jak cierpię, i tak zbyt wiele przykrości Ci sprawiłem zachowaniem gnojka./mr.lonely
|
|
 |
Chyba za szybko dojrzałam. Potrzebuję czegoś więcej niż imprez w klubach, po których złamię obcas na nierównym krawężniku i zasnę po kilku godzinach męczenia się z helikopterkiem w głowie. Pragnę miłości. Rozważnej i odpowiedzialnej. Stałości uczuć. Namiętnych pocałunków i mocnego przytulania. Jednego piwa do filmu, a nie kraty wypitej na ognisku. Papierosa, który uspokaja. Życia bez dragów, blantów i chlania w każdy weekend. Pragnę spacerów przy wschodach i zachodach słońca. Wypadów do kina. Wspólnych nocy. Dużej dawki czułości. Chcę tego, czego nigdy nie otrzymam.
|
|
 |
Znowu mnie masz. Całujesz na dzień dobry i dobranoc, przytulasz, podobno kochasz. Uśmiechasz się i czarujesz spojrzeniami. Twoje czekoladowe tęczówki świecą, a usta szepczą do ucha miliard czułych słów. Powinnam być w niebie, ale jestem w samym środku piekła. Egzystuję w niepewności. Nie czuję się bezpieczna, tylko potrzebna, czasami wykorzystywana. Gdzieś na dnie serca kryję miliard obaw, o których nie mówię głośno. Jedną z nich jesteś Ty. Nasze marzenia, które są praktycznie nierealne. Twoje słowa, które często przypominają perfekcyjne kłamstwa. Nie wiem co myśleć, co robić, co czuć. Chcę być w końcu pewna Twoich planów. Chcę być pewna Twojej miłości.
|
|
 |
Rozglądam się dookoła, ręce mi drżą jak nigdy, ledwo trzymam w ręku bletkę, znajomy pyta czy mi pomóc, nie, dam radę sama, muszę czymś zająć ręce, ale ciągle mam wrażenie, że ktoś tutaj jest, ktoś nieznajomy, ktoś kto mnie zrani, Boże, boję się, ale skręcam dalej, przecież umiem opanować to drżenie, umiem, kurwa, potrafię, dam radę, ale ilekroć chcę to opanować, drżą jeszcze bardziej, bezradna oddaje bletkę koledze, przyjaciel siada obok, pyta co jest, oh nic, zupełnie nic, tylko wyniszczyła mnie ta miłość, wyniszczyła mnie ta chora znajomość i już nie wiem co robić, bo wciąż Go kocham, czuję to, ale to nie ma zupełnie sensu, nic nie ma sensu, a ja tutaj tkwię dalej i nie wiem jak żyć, bo mam dziwne lęki, cholernie dziwne i boję się czasami, czasami naprawdę się boję o siebie. I nie mów, że będzie dobrze, nie chcę tego słyszeć, bo zarówno z nim jak i bez niego będę cierpieć, więc nie wiem, znów nie wiem co robić. / believe.me
|
|
 |
wiesz...czasami wraz z butelką wina, otwieram tą kopertę. z trudem, z mocnym biciem serca, i łzami w oczach wyjmuję wszystko co w Niej jest. widzę zdjęcia, zapiski, rachunki, i łańcuszek, który mi podarowałeś. popijając lampkę za lampką - czytam to wszystko. do głowy wracają wspomnienia, a serce ściska tak ogromny żal. i wtedy dochodzę do ostaniej rzeczy w tej kopercie - do tej, która sprawia, że ryczę jak dzieciak. na końcu wyciągam Nasze wspólne zdjęcie - niesiesz mnie na Nim na rękach, udając, że nie dajesz już rady. masz tam taką słodką minkę, i jesteś tak bardzo szczęśliwy. wiesz.. ta koperta mnie niszczy, zabija przy każdym otwarciu na nowo. ta koperta mieści w sobie Nasze wszystkie chwile szczęścia, moje łzy radości i Twój uśmiech - a tego mi właśnie teraz tak bardzo brakuje. || kissmyshoes
|
|
 |
nad ranem wracam z pracy - padam na twarz ze zmęczenia, po cholernej dwunastce - ale nie, nie kładę się, bo pierwszę moją myślą jest teleon do Ciebie. po treningu, który zaliczam po góra trzech godzinach snu nie idę do domu - moim celem jest zobaczenie Twojej - jak zwykle niezadowolonej miny. staram się, na serio się saram, dając z siebie wszystko.. w zamian dostając puste "nie dbasz o to", które srpawia, że do oczu podchodzą łzy. || kissmyshoes
|
|
 |
wystarczą dwa słowa, zwykłe, proste zdanie "chcę pogadać", a ja już wiem, że mnie zranisz. patrząc na Twój wyraz twarzy - wyczuwam wszystko - każdy kłopot, każdą pretensję, każdą kłótnię, która od niedawna coraz częśniej Nam towarzyszy. || kissmyshoes
|
|
 |
to ja byłam tą, która ciągle robiła trzodę. to ja byłam tą, która wiecznie rozśmieszała towarzystwo. to ja byłam tą, która na lekcji robiła meksyk. to ja byłam tą, która ciągnęła beke ze wszystkiego. to ja byłam tą najzabawniejszą, i najbardziej przypałową - tak naprawdę w środku będąc tą najsmutniejszą, i najbardziej potrzebującą spokoju. || kissmyshoes
|
|
 |
"Witam Cię w Polsce, ludzie Cię tu zabiją za forsę, wbiją Ci w plecy nóż, wcześniej częstując Cię tortem, częstując kielonkiem, tradycyjną zagryzką, tu żeby popić wódkę czasem kupuje się piwko, tutaj masz wszystko, od dziwek po dragi świata, możesz ćpać, pić, ruchać, bakać, potem wracasz, żyjesz jak na wczasach, gdy masz zagraniczną pensję, jak pracujesz gdzie żyjesz masz jedynie depresję. Witam Cię w mieście, każde miasto ma klimat, w Polsce w żadnym mieście radzę Ci się nie zaczynać, choć nikt tu nie zabija jak gangi El Salvadore, wkurwisz tych, co nie trzeba i masz tu załatwione, tu każdy dobry ziomek i każda dobra dziewczyna wie co, gdzie i jak i z kim trzeba trzymać, ej, Z.B.U.K.U zaczyna witam Cię teraz w Polsce, zamiast chlebem i solą witam tym trackiem i jointem. Witamy w Polsce, to jak Welcome To Jam-Rock, tylko w tym kraju wpierdol dostaniesz za darmo, ale też Cię nakarmią, gość jest w Polsce bogiem, jedyny kraj na świecie, za który oddam co mogę."
|
|
|
|