 |
mogę zazdrościć sześciu cyfr milionerom, ale suma szczęścia i tak zawsze wychodzi na zero
|
|
 |
tu rosną zła kwiaty, wóz albo przewóz, niosą łzy a nie radość, wyjdź tym faktom naprzeciw
|
|
 |
wiedziałem, że droga którą podążam prowadzi mnie do samozniszczenia, chciałem inaczej żyć normalna praca, rodzina, dom. uległem jednak pokusom, a jedyny sposób żeby uwalniać się od pokusy... to jej ulec nie dotrzymałem słowa, słowa danego samego sobie, nie miałem już odwrotu. zmierzałem donikąd, moim przyjacielem stał się strach, strach przed samym sobą
|
|
 |
tylko w słownikach kurwa prędzej jest miłość a potem seks
|
|
 |
znów poznacie się przypadkiem i dobrze kurwa wiesz jak to się skończy no bo znacznie się jak zawsze
|
|
 |
zasad sporo i zwracali mi uwagę, teraz mogą tylko zwracać honor
|
|
 |
bo czasem nie mam ochoty by żyć i z wyjątkiem tego ze ty jesteś ze mną, naprawdę nie mam już nic
|
|
 |
po co nam czas, potłuczmy zegarki i spalmy pieniądze, bo po co nam one? zrobimy na spółkę tę wódkę na ławce
|
|
 |
kupmy w aptece ten antydepresant, i przedawkujemy go grubo po stokroć i porobisz nożem mi sznyty na plecach, bo tym co ci powiem, cię zrani w chuj mocno
|
|
 |
jesteś numerem jeden dla mnie, a ty na poważnie tego nie bierzesz
|
|
 |
otwieramy wódkę, rozpalamy lufkę, która jest godzina, ja nie patrzę na wskazówkę, kocham tą miejscówkę, nie sprzedam za gotówkę
|
|
 |
nara kiepy, jak chcecie iść moim śladem, sprawdzajcie parapety
|
|
|
|