 |
budzę się z otwartym piwem, mów mi party killer
|
|
 |
wódka, seks, szlugi, w ustach pet, choć miałem tylko wyjść i kupić chleb, pomyliłem z klubem sklep
|
|
 |
chyba mi odbija gdy wyginasz biodra i brzuch
|
|
 |
chcę wiedzieć jak całujesz bo dostaję świra
|
|
 |
na razie minęliśmy się ze sobą, ale i tak pamiętam każde słowo, nie było ich sporo
|
|
 |
wolna czy zajęta, dziś mi obojętna
|
|
 |
lubię ich usta i kolczyki w językach, kocham je w pończochach, ale bez stanika
|
|
 |
lubię rozlewać im browar na pośladki i widzieć jak trzęsą tym, co im dały matki, lub gdy niechcący pokazują mi majtki
|
|
 |
lubię lądować z nimi w łóżku i gdy zawracają mi głowę robić im pranie mózgu
|
|
 |
tu gdzie dupy myślą, że dupy są ich atutem. uwierz mi, lepiej wyglądasz z moją dłonią na dupie
|
|
 |
ty czujesz się lepiej, gdy jest ładna pogoda, ja pierdolę to czy świeci słońce i walę browar
|
|
|
|