 |
Podrzyj kartkę na milion kawałków a potem zobacz co zrobiłeś z moim sercem..
|
|
 |
szli beztrosko trzymając się za ręce. nagle rozpętała się ogromna burza. pioruny uderzały dookoła. wiedział jak bała się burzy, dlatego mocno ją przytulił do siebie. słyszała bicie jego serca. nagle strach minął
|
|
 |
A ja uczę się wszystkich dróg do ciebie, by potem uczyć się jak je omijać.
|
|
 |
ona siedziała nieruchomo wpatrzona w jego brązowe oczy. nie chciała nic mówić, wiedziała, że teraz potrzebna jest im chwila ciszy. siedzieli więc tak w milczeniu zdając sobie sprawę z tego, że gdyby nie mieli siebie, nie mieliby nic
|
|
 |
zróbmy wielkie bum, eksplodujmy tu, na chodniku, na krawężniku, gdzie tesknot bez liku, pękając po cichu.
|
|
 |
Nie, to nie Ty masz oczy koloru nieba, to niebo ma kolor Twoich oczu.
|
|
 |
słowa znaczą tyle, ile znaczy osoba, która je wypowiada.
|
|
 |
kiedy siedziałam wieczorem przytulona do niego spostrzegłam spadającą gwiazdę, zapytałam go jakie ma życzenie, odparł: 'nie mam żadnego, moje największe życzenie spełniło się i siedzi obok mnie'
|
|
 |
Pora była późna. Napisał: Kochanie, musimy się zobaczyć. To pilne. Czekam na dole :*. Nie zastanawiając się chwili dłużej, zeszła w różowej piżamie w miejscu, gdzie on już czekał. Co się stało?- zapytała. Odpowiedział: Nic. Tylko nie widziałem Cię już jakieś pięć godzin, i się stęskniłem. - Ty wariacie.
|
|
 |
Nie pozwól mi wytrzeźwieć, kiedy upijam się szczęściem.
|
|
 |
kiedy tak kładłeś delikatnie swoje dłonie na moich biodrach, a ja obejmowałam Twoją smukłą szyję, uświadamiałam sobie, że nie chcę nikogo innego. byłam wyczulona na Twój zapach, łaknęłam go. godzinę po jego powąchaniu nadal czułam go na sobie, chciałam by przeniknął mnie do szpiku kości. Twój czuły dotyk koił wszelki ból, mogłeś dotykać mnie tak cały czas, nigdy nie zaczęłoby mi to przeszkadzać. kiedy szeptałeś mi do ucha, czułam na całym ciele przechodzące dreszcze, pozwoliłabym Ci mówić tak godzinami, nie doczekałbyś się znudzenia. i teraz, kiedy wiem, że więcej nas to nie spotka, że nasze drogi się rozłączyły, że nie jesteś mi pisany, nie potrafię wrócić do normalności, bo w uszach nadal dźwięczą mi słowa nadziei, w skrzynce pocztowej mam setki pięknych słów, a na tapecie wspólne zdjęcie. nie umiem się tego pozbyć.
|
|
 |
Oduczyłeś mnie palić, nazywałeś mnie głupolem i łobuzem, przyzwyczaiłeś mnie do swojego oddechu na moim karku. Zawsze poprawiałeś mi szalik i zapinałeś kurtkę po samą szyję, robiłeś najlepszą herbatę i zawsze miałeś przy sobie chusteczkę - dla mnie, a co najważniejsze zawsze przy mnie byłeś. A teraz odchodzisz czuję się jak sierota bez serca, rąk i nóg.
|
|
|
|