 |
"- Myślisz, że ja będę o niego zazdrosny? chuja kurwa, myślałem, że coś może być między nami, ale się kurwa myliłem. - Nie myślę tak. Po prostu potrzebowałam pieprzonej czułości i niestety, tylko on mógł mi ją w tamtym momencie dać, jak widać. Na marginesie, jeśli Cię to w jakimś stopniu jeszcze interesuje, chuja mi to dało. Jestem mu wdzięczna jedynie za pewne wsparcie i rozmowę, bo choć był blisko mnie i usilnie chciałam, żeby to mi wystarczało to jednak - no nie styka. Bo do Ciebie przywiązałam się na innej płaszczyźnie, której on nie zapełni. Nie jest Tobą, rozumiesz? I nawet nie chciałabym, żeby był, bo... chciałabym, w pewnym stopniu, Ciebie, lecz cała reszta buzujących się we mnie zastanowień, sądzi, że dam radę. Teraz; natomiast nie dałabym rady gdybym kiedyś musiała przechodzić przez to na nowo. Zresztą, cholera. Nie ma tematu. Trzymaj się" po rozmowach i spotkaniu z nim miało być łatwiej...? boli, kurwa.
|
|
 |
- muszę odebrać, proszę. zaraz wrócę, tylko z nią porozmawiam. - jakimś cudem wyraził zgodę na moją prośbę, a ja odbierając połączenie od przyjaciółki, odchodziłam coraz dalej. w końcu usiadłam na ławce, chowając twarz w dłonie. opowiadałam jej o tym, co się dzieje, ocierając wierzchem dłoni kolejne łzy wypływające na policzki. poczułam jak siada za mną, obejmując szczelnie udami moje uda. - nie płacz. boże, nie płacz przez tego skurwysyna. ja go nie rozumiem, jego decyzji. nigdy nie zrozumiem. - tulił mnie do siebie, kiedy kończyłam rozmowę. potrafił być przy mnie tak blisko, tak dotkliwie i czule, ze świadomością, że moje serce jest teraz całkiem niedostępne i oddalone, nie mając na uwadze tego, iż znów będę torturować jego mięsień, wbijając się tuż koło mostka.
|
|
 |
- no masz tego szluga, bierz. - wyciągałam do niego paczkę, dopóki nie zabrał jej ode mnie. - i to też masz. - unikał mojego wzroku, patrząc na moją rękę trzymającą jego bransoletkę. - nie chcę tego. zabierz ją, nie chcę jej, kurwa. - rzuciłam mu ją. próbował mi ją oddać, odsunęłam się, kładąc ją na ziemi. wszyscy patrzyli na nas zdziwieni tym jak to wszystko potoczyło się w ten sposób. nieświadomy niczego dzieciak podszedł do niego i zaczął pieprzyć coś o tym jaką ma fajną bransoletkę i czy przypadkiem nie chce mu jej oddać. - zapytaj jej, jak się zgodzi to bierz. - zagryzłam wargę, nie dając żadnej odpowiedzi. - pierdolę to wszystko. - syknął, wsuwając przedmiot młodemu w ręce. - daj mi to. daj mi tą cholerną bransoletkę... - mruknęłam z bezsilności, wyrywając mu ją ze świadomością, że to ten jeden element, który musi pozostać między nami jako namacalne wspomnienie; na jego nadgarstku, tymczasem nadal jest na moim.
|
|
 |
Czasem mam takie dni, kiedy moja ochota żeby się pociąć jest tak wielka, że moje żyły aż bolą.
|
|
 |
Buziaczki da hejterów. Mam nadzieję, że się kiedyś udławicie swoją głupotą./esperer
|
|
 |
Moje serce Cię już nie poznaję. Tylko oczy wiedzą, że to Ty./esperer
|
|
 |
Jak szukasz koleżanek, to wal pod inny adres. Jedno piwo przyjaciół z nas nie czyni./esperer
|
|
 |
Idę sobie powoli, kawałek po kawałku, dzień po dniu poumierać w samotności. Do wieczora, talenciory!
|
|
 |
Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. Nie żałuję. FUCK, żałuję.
|
|
 |
Albo pokochasz mnie taką jaka jestem, albo masz problem, kotku.
|
|
 |
Tęsknię za Tobą zawsze. W dzień. W nocy. Co każdą godzinę, minutę, a nawet sekundę. Gdy piszesz mi smsa o treści: "Napiszę o 13, bo zaczął się ruch w pracy.", ja już nie mogę się doczekać aż znów napiszesz. Bo każda chwila bez Ciebie jest dla mnie stracona.
|
|
|
|