 |
i tak przyjdzie dzień, kiedy to wszystko się skończy. absolutnie wszystko.
|
|
 |
nie łapię się w rzeczywistości.
|
|
 |
nadzieja naszego narodu tonie w myślach samobójczych.
|
|
 |
seks jest cholernie niebezpieczny. ma zbyt dużą i mocną władzę.
|
|
 |
mam już dość, jak na dzisiaj. wszystkie twoje słowa kotłują mi się w głowie, przypominam sobie, jak boleśnie dostawałam w twarz twoimi przekleństwami, nie umiałam się bronić, nie umiałam cię ranić w ten sposób, ale teraz chyba jesteśmy kwita. i chociaż wiem, że powinnam dać już spokój, to wciąż przeżywam to wszystko na nowo. analizuję i literuję powoli twoje obietnice, skargi, krzyki, szepty, jęki, wyznania. mam dość, jest wieczór i znów każda myśl rozpierdala mi umysł.
|
|
 |
kiedy coś zdarza się nam po raz pierwszy, często nie umiemy sobie z tym poradzić, bo nas to przerasta. emocje wirują w nas, jak szalone i targają nami we wszystkie strony. ale czasami, gdy coś zdarza się drugi raz już nas tak cholernie nie dotyka, czujemy tylko bezsilność, głuchą obojętność i opanowanie, które bestialsko nas zabija.
|
|
 |
może dla niego warto jednak walczyć o powietrze.
|
|
 |
leżałam już na dnie i mimo wszystko udało mi się z niego wydostać, więc dam radę, kolejny raz.
|
|
 |
są ludzie, dla których warto wstać rano z łóżka i choć przez chwilę poudawać, że jest się bajecznie szczęśliwym.
|
|
 |
obiecałam ci kiedyś, że przestanę cię kochać na zawsze w dniu, w którym o mnie zapomnisz. zapomnij, proszę.
|
|
 |
tak naprawdę, jakoś się trzymam w całości. chodzę z podniesioną głową i układam włosy. żyję, bo właściwie mam dla kogo i mówiąc szczerze, mogłoby być idealnie, gdybyś wciąż nie mieszał mi w głowie.
|
|
 |
najbardziej przeraża mnie ta dziwna nieobecność. patrzę w lustro i widzę całkiem obcą twarz.
|
|
|
|