 |
Czas ma płynąć tylko wolniej. W jego towarzystwie dużo wolniej. / napisana
|
|
 |
Zapytałeś czego się boję. Miałam milion myśli, ale nie potrafiłam skonkretyzować swojej odpowiedzi. Co miałam powiedzieć? Boję się, że mnie opuścisz i już nie wrócisz? Boję się, że mnie zranisz, zabawisz się, zapomnisz? Może taka odpowiedź była by najlepsza, ale nie potrafiłam o tym mówić. Zbyt wiele razy moje obawy się spełniły, więc nie chciałam mówić o nich na głos. / napisana
|
|
 |
Każde Twoje słowo uzależnia mnie od Ciebie coraz bardziej. / napisana
|
|
 |
Prosiłam los o szczęście, a później dostałam Ciebie. / napisana
|
|
 |
Cudownie było usłyszeć z Twoich ust, że jestem najważniejsza. / napisana
|
|
 |
I nie pozwól na to żeby los kiedykolwiek chciał nas rozdzielić. / napisana
|
|
 |
Nie wiedziałam że uśmiech szczęścia potrafi być tak piękny i uzależniający. / napisana
|
|
 |
Jesteś moim całym światem, rozumiesz? / napisana
|
|
 |
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
 |
zrozpaczona, końcem rękawa ocierała krew z jego twarzy, trzymając go na drżących kolanach. - już jadą, zaraz będą, patrz na mnie. - krzyczała chwiejącym głosem. - kocham Cię. - wyszpetał, zdaję się ostatkiem sił. - cicho, nic nie mów, oszczędzaj siły. - szeptała, przykładając usta do jego zakrwawionego do cna czoła. zabrany już do karetki, ona skrupulatnie trzymała go za rękę, przełykając łzy, próbując się uśmiechać, żeby nie okazywać mu swojej niemocy, która pożerała każdy z calów jej wnętrza. - musi Pan wstrzymać oddech na parenaście sekund, prosimy się nie odzywać. - powiedział rozdrażniony ratownik. nabrał powietrza i zaczął oddychać szybko, chociaż niezwykle płytko, sprzeciwiając się rozkazowi. - co Pan u diabła?! to samobójstwo! - kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. - zaczął krzyczeć wniebogłosy, nabierając co raz głębszych oddechów. - proszę natychmiast przestać! - zawsze będę. - powiedział, nieusilnie rozluźniając dłoń, którą zaciskał koniuszki jej palców. - straciliśmy go.
|
|
 |
nie zdajesz sobie sprawy, że brak drugiej osoby może doprowadzić Cię do takiego stanu, że jeszcze za życia zaczniesz sobie kopać grób.
|
|
|
|