 |
|
` tyle zatrzymanych chwil , niedokończonych zdań , niewypowiedzianych słów .
|
|
 |
|
` przemija czas , przemija nie zbliża nas ...
|
|
 |
|
` Łapiesz przypaał i dowidzenia, znikaja marzenia.
|
|
 |
|
` więcej mi nie przychodź, mam już tego dosyć. poważnie. z mojego życia możesz sie wynosić....
|
|
 |
|
` nienawidzę kiedy mi zależy. wolę kiedy jest mi wszystko jedno. ; /
|
|
 |
|
` a jak będę umierać to się uśmiechnę i powiem :Kurwa fajnie było ! ; DD
|
|
 |
|
` To wieczna niespodzianka w życiu nie ma nic na pewno.
|
|
 |
|
` jesteś brzydki! - taa, a Ty pijana. - noo, ale ja do jutra wytrzeźwieje! ;D
|
|
 |
|
` mówią ze wiecej warta jest chwila..Ze dla niej warto żyć .. chociaz mija
|
|
 |
|
` To moje życie, tak to moja droga. Z uśmiechem budzę się, każda chwila jest nowa. ; ))
|
|
 |
|
leżeliśmy wspólnie w łóżku. nagle coś w Ciebie wstąpiło. zacząłeś się dąsać, że mój zegarek za głośno tyka. że z mojej winy nie możesz zasnąć. zignorowałam Cię i obróciłam się na drugi bok. właśnie wtedy gwałtownie usiadłeś na łóżku. chwyciłeś mój nadgarstek i dosłownie zerwałeś zegarek, rzucając nim o podłogę. - co Ty wyprawiasz?! - zapytałam, wstając. uklękłam na podłodze, chcąc pozbierać kawałeczki rozwalonego zegarka. wskazówki leżały na drugim końcu pokoju. tarcza pękła na pół. - zegarek od mojej babci, jedyna pamiątka jaka mi po niej została. - powiedziałam, powstrzymując łzy. - co w Ciebie do cholery wstąpiło?! - kiedy ja upadłem, nie uroniłaś łzy. a teraz płaczesz nad nędznym zegarkiem? - spytałeś. - rodzinna pamiątka. symbol wspomnień, rozumiesz? miał dla mnie specyficzną wartość. - cholerna materialistka. - powiedziałeś, wstając z łóżka. - tutaj masz następny symbol. teraz nad nim możesz sobie ryczeć do woli - powiedział, rzucając mi przed nos swój zegarek po czym odszedł
|
|
 |
|
nie ocierał moich łez, roztkliwiając się na tym jak cierpię. brał mnie na kolana i łaskotał w każdym możliwym miejscu, aż płakałam do rozpuku łez. kiedy mnie zranił, nie kupował bukietów kwiatów, które i więdły po 3 dniach. bluzgał siebie samego od frajerów, tylko po to, aby mogła mu beztrosko przytakiwać. to on pozwalał mi prowadzić swój motor, nieusilnie nadzorując mnie siedząc tuż za mną. wiedziałam, że go kochał. każdy facet kocha jakąś maszynę. dla jednego to jest deska dla drugiego lamborgini. jednak oddał mi go w swoje ręce. zaufał mi. kiedy odpalałam przy nim papierosa, najpierw tupał z skwaszoną miną, a później wyrywał mi go z rąk i sam wypalał. twierdził, że sam siebie może zabijać, ale mnie na to nie pozwoli. nie zabierał mnie do drogich restauracji. robił mi fantastyczne kanapki z uśmieszkami z ketchupu i herbatę z cytryną w moim ulubionym kubku z kubusiem puchatkiem, a później zaprowadzał na dach swojego domu, gdzie wspólnie konsumowaliśmy nasze rarytasy.
|
|
|
|