 |
z nami ta jedyna Maria Janina
|
|
 |
odstawiłam leki, farmakologii narka,
wystarczy bletka, top i zapalarka
|
|
 |
na oczach presja i ciężkie powieki,
niech ten stan się nie kończy, trwa wieki
|
|
 |
obalamy mit, że Marysia może skrzywdzić,
najwyżej helikopter albo efekt windy,
żaden defekt ona jest doskonała,
no chodź tu kochanie, no chodź moja mała
|
|
 |
kolejny mach słodki dym tylko dla płuca
|
|
 |
Nie Twoje imię ma ,
to szczęście.
|
|
 |
Pytasz mnie,
co słychać, dziękuje u mnie maj.
Melancholii śladu jakoś brak.
|
|
 |
z nią jest coś nie tak. z reguły jest po części jak powiązanie, lecz kiedy coś idzie nie po Twojej myśli, nagle brakuje dokumentu, umowy, który mogłaby zmienić cokolwiek. niejednokrotnie zaczynasz się dusić i szukać adwokata, mogącego uwolnić Cię z tej pułapki. tylko nie ma papierka z którym można pójść do sądu. nie ma nic co można rozwiązać na zwykłej rozprawie. miłość ma ten mankament - zostaje, niekiedy już niechciana. do bólu wryta w serce tak, że każda próba amputacji jest śmiertelna.
|
|
 |
To chwila w której całkowicie zapomnisz o strachu jak samobójca robiący krok, z krawędzi dachu.
|
|
 |
Gdy patrze na to co się z moim życiem dzieję to jedyne na co mam ochotę to na ucieczkę w świat ćpania i dobrych brzmień...
|
|
 |
Dzisiaj wieczorem mam na sobie czerwoną sukienkę
Tańczę w ciemności, w bladym świetle księżyca
Upięłam włosy w stylu prawdziwej królowej piekności
Ściągnięte szpilki, czuję że żyję.
|
|
 |
nie wierzyłam w przeznaczenie. cały ciąg wydarzeń, wszystkie kontuzje, mniejsze czy większe, dały mi jednak czas wstrzymania. z prawdopodobieństwem wstrząsu mózgu, hamowałam jedynie łzy, będące połączeniem bezsilności i irytacji. leżałam w łóżku, a głowa nie wytrzymywała czytania. rozmyślenia, analizowanie wszystkiego i jakiś obcy głos, który uświadomił mi, iż w całym tym braku czasu, pomyliłam w życiu zakręty.
|
|
|
|