 |
a gdybym to ja była bardziej zdenerwowana niż ty, podszedłbyś do mnie i przepraszał. tyle, że ja bym udawała, że mnie to nie rusza a w głębi duszy, odpowiadałabym ci tym samym, w końcu uległabym i rzuciła się na ciebie z płaczem.
|
|
 |
i milczałbyś wtedy kiedy bym płakała. wysłuchiwał wszystkiego co mnie gryzie i jedyne co byś robił to przytulał i obejmował mnie, a na koniec pocałował i położył na swoich kolanach, bym mogła przy tobie zasnąć.
|
|
 |
te śmieszne miny, gdy coś ci nie smakuje, twoje usta wykrzywiają się w każdą możliwą stronę, wyglądasz wtedy tak słodko, że mam ochotę się śmiać i w tym samym czasie podbiec do ciebie i cię pocałować.
|
|
 |
on się jej przyglądał, ona spokojna na zewnątrz, w środku nie już, bo on ma coś w tym swoim spojrzeniu.
|
|
 |
lubię, kiedy siadając na parapecie słońce wcina mi się w źrenice z takim impetem, że nie jestem w stanie o niczym innym myśleć.
|
|
 |
wyprałam emocje, suszą się na balkonie.
|
|
 |
otwórz oczy i wytańcz swoją historię albo zamknij je i śnij dalej swój piękny sen.
|
|
 |
śnił mi się dziś. i uśmiechał się tym cudownym uśmiechem. uśmiechem, który choć raz był przeznaczony dla mnie, nie dla niej.
|
|
 |
zachowujesz się jak trzylatek, który najpierw buduje babkę, burzy ją i płacze, że się rozpierdoliła.
|
|
 |
życie. jest ulotne, jak jesienny liść, spadający na kolorową aleję. jak pączek kwiatu, rozkwitający na wiosnę, który przemieniwszy się we fioletowego tulipana, zostaje zerwany. jak płatek śniegu, spadający zimą na naszą dłoń i od razu się na niej roztapiający. jak dotyk letniej miłości, zapach cytrynowej nocy, smak tamtych chwil, jego widok.
|
|
 |
- komar cię ugryzł? - nie kurwa, malinkę mi zrobił.
|
|
 |
dajesz mi ciepło, w czasie, gdy życie jest coraz zimniejsze.
|
|
|
|