 |
|
Po raz setny dziś na mojej twarzy zagości uśmiech.. do góry nogami.
|
|
 |
|
Moim największym problemem jest to, że Cię kocham.
|
|
 |
|
Nie umiałam poradzić sobie z tym, że zniszczyłam naszą przyjaźń, w której pokładałam tak wiele nadziei. Nie umiałam poradzić sobie z tym, że Cię zawiodłam już na starcie. Nie umiałam poradzić sobie z tym, że straciłam Cię, zanim tak naprawdę stałeś się mój.
|
|
 |
|
Zawsze pisząc z nim, cieszyłam się do ekranu komputera, albo z bananem na twarzy odczytywałam kolejnego smsa. Dziś płakałam. Łzy były odpowiedzią na każdą z wiadomości i na jej brak też. Wszystko się odmieniło. Przeze mnie.
|
|
 |
|
nie rezygnuj z czegoś tylko dlatego że wymaga to czasu
|
|
 |
|
bycie szczęśliwym, to bycie szczęśliwym. ale robienie przy tym w chuja wszystkich dokoła to co innego
|
|
 |
|
byliśmy przyjaciółmi, ale jakoś nie pasował nam taki układ
|
|
 |
|
Uśmiechnął się, a ja zaniemówiłam, wlepiając się w jego idealne usta i śnieżnobiałe zęby, które po chwili zaczęły opowiadać mi kolejną z zabawnych historii. Lubiłam, kiedy się śmiał. I kiedy zarażał mnie tym uśmiechem. Był w tym perfekcyjny.
|
|
 |
|
te łzy, pozagryzane do krwi wargi, zaciśnięte w pięści dłonie i szept, że to nie powinno się tak skończyć. te chwile, ułamki sekund, kiedy świat wysuwa Ci się spod stóp.
|
|
 |
|
nie chcę faceta, który zapuka do mojego serca, niepewnie zapyta czy może wejść i przeprosi za to, że a nuż przeszkadza. chcę takiego, który wpadnie trzaskając drzwiami, z włosami w nieładzie, błyskiem w oku i fajką w ustach. chcę kogoś, kto dając mi szczęście, trochę namiesza. rozkocha mnie w sobie, a kolejną kłótnią oderwie jakiś fragment mięśnia, którego tym razem ani mostek, ani żebra, nie ochronią.
|
|
 |
|
pamiętam, jak oplatał mnie ramionami przyciskając do jednej z barierek na lotnisku, jak całował po włosach, powiekach, policzkach, a ostatnie pragnienia zamykał w ustach, jak szeptał, że już tęskni, kocha, obiecywał, że wkrótce znów się spotkamy. z nieobecnym spojrzeniem podał mi dwie torby z moimi rzeczami po czym ponownie przygarnął do siebie. moje drżenie, Jego obawy i widok z okienka samolotu na miejsce, które znów zostawiam. miejsce w którym wszystko jest inne, począwszy od czasu, a skończywszy na wartości, którą jest Jego obecność tutaj. ja wracałam, moje serce nie potrafiło.
|
|
|
|