 |
|
tylko On był w stanie tak na prawdę mnie ogarnąć. tylko On był jedyną osobą w stosunku do której nigdy nie podnosiłam głosu. to On wywoływał uśmiech na mojej twarzy i tłumaczył mi, że życie jest pięknie mimo wszystko. to On krzyczał, gdy byłam smutna i On nie pozwalał mi zamulać. to przy Jego boku czułam, że mogę wszystko - to On podciął mi skrzydła, odchodząc. / veriolla
|
|
 |
|
'wypij kiedyś za moje szczęście z Nią' - powiedział bezczelnie. popatrzyłam na Niego i z uśmiechem na ustach odpowiedziałam: 'nie ma sprawy, wypiję'. spojrzał na mnie krzywo, po czym dodał:' i nie pojedziesz mnie? nie masz nic przeciwko? nie jesteś zazdrosna?'. zaśmiałam się i powiedziałam:'człowieku, dla mnie byłeś przygodą'. uśmiech zszedł z Jego twarzy i widziałam, że pojawił się smutek choć starał się to ukryć. odwróciłam się i odeszłam, zaciskając oczy by nie pojawiły się w nich łzy. tak,kłamałam. / veriolla
|
|
 |
|
kiedyś ? kiedyś było całkiem inaczej. dziś jesteśmy innymi ludźmi. nikt już nie przesiaduje na boiskach i ławkach, jak dawniej. nie ma wspólnych ognisk, podchodów i jazdy na rolkach. każde z Nas tak bardzo się zmieniło. jedni wyjechali, goniąc za forsą, inni utknęli w alkoholowym gównie, a jeszcze inni -jak ja - dorośli, i ogarnęli, że beztroskie życie to już przeszłość. najgorsze jest tylko to, że czasem bywa tak, że żyjąc w biegu po prostu się nie zauważamy. nie potrafimy powiedzieć sobie głupiego 'cześć' i zapytać jak leci - choć za małolata jadaliśmy razem śniadania, obiady i kolacje. byliśmy nierozłączni. / veriolla
|
|
 |
|
weszłam do swojego pokoju - na łóżku siedziała mama patrząc na mnie z przerażeniem. 'co jest?' - zapytałam, zdziwiona ściągając kurtkę. nagle zobaczyłam, że obok Niej leży zeszyt w którym zapisywałam myśli,wątki z życia i inne pierdoły poświęcone tylko Jemu. mama nadal nic nie mówiła. popatrzyłam na Nią i kładąc torebę na krzesło powiedziałam: 'grzebałaś w moich rzeczach', byle tylko zmienić temat. ' Ty Go tak bardzo mocno kochasz .. ' - nagle mama odezwała się. popatrzyłam na Nią od niechcenia dodając:' oj tam. nigdy nikogo nie kochałaś,że się tak dziwisz'. spojrzała na mnie i wychodząc z pokoju dodała:' nigdy tak bardzo, żeby cały ten ból przenikał mnie do kości. On Cię zniszczył , dziecko'. usiadłam na łóżku i patrząc na drzwi, które przed chwilą zamknęła za sobą mama powtarzałam sama do siebie:' nie zniszczył , cholera, nie zniszczył', okłamując samą siebie. / veriolla
|
|
 |
|
czy był wszystkim? nie.był tylko codziennym uśmiechem o poranku, i cudownymi myślami przed zaśnięciem. był popołudniową kawą i wieczornym zapachem lata. był dymem,który wciągałam do płuc i powietrzem, którym oddychałam. ale, nie - nigdy nie dam sobie wmówić, że był wszystkim. bo nigdy tak na prawdę nie był moją własnością. / veriolla
|
|
 |
|
Czasami kiedy siedzę sama w domu z laptopem na kolanach i szklaną whisky obok odwracam się w kierunku kuchni i krzyczę 'Joel zamawiamy pizzę ? ' Czasami wysyłam mu esemesa z pytaniem kiedy będzie . Czasami wpadam do niego do pokoju z krzykiem na ustach 'zaspaliśmy'. Czasami idę do niego z flaszką i dwoma kieliszkami Czasami zachowuję się jakby nic się nie zmieniło , jak by on żył , jakby był przy mnie / nacpanaaa.
|
|
 |
|
przepijam hajs za zdrowie takie frajera jak Ty - paradoks. / veriolla
|
|
 |
|
siedzieliśmy w samochodzie, przyglądając się miastu nocą - zawsze wiedział, jak bardzo to kocham. położył głowę na moich kolanach. 'mogę tak?' - zapytał o pozwolenie. ' spoko ' - powiedziałam, nie patrząc na Niego. nagle z playlisty zaczął leciec vixen. po chwili zacytował mi: 'zabiłem Ją na amen, bo nie wiedziałem co dalej'. nadal patrzyłam przed siebie, choć czułam Jego wzrok na sobie. spojrzałam na Niego i odpowiedziałam:' nie, nie zabiłeś mnie. za słaby pionek jesteś, bym przez Ciebie mogła przestać cieszyć się życiem', po czym odwróciłam głowę w prawą stronę do szyby, do oczu podeszły mi łzy, a w głowie szumiały słowa:' zabiłeś..' / veriolla
|
|
 |
|
Zamknij oczy, zamiast tego otwórz serce.
|
|
 |
|
Przyklęknął przy grobie ukochanej i wysypał kosz białych róż, dokładnie 1023 kwaty, uśmiechnął się żałośnie nie podnosząc wzroku. -Tęsknię - szepnął trzymając w dłoniach jedną krwistoczerwoną różę - zawsze będę twój, nigdy nie zapomnę ani chwili z tobą mała - po jego twarzy popłynęły łzy. Podniósł powoli głowę i jego oczom ukazała się tablica na nagrobku a obok zdjęcie, najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widział, ból ścisnął jego serce tak mocno, że musiał podeprzeć się dłonią o nagrobek. Dziura w duszy, rozsypywał się właśnie na małe kawałeczki szkła, ale nie upadł, starał się być silny. Dla niej, chciała tego, a on wiedział, że gdyby się poddał to zniszczyłby wszystko. Jego miłość trwa. -To jeszcze nie koniec. Do zobaczenia w niebie kochanie - powiedział rzucając 1024 różę na samą górę sterty i odchodząc.
|
|
 |
|
miej zaufanie do mnie to i ja w Ciebie nie zwątpie
|
|
 |
|
Widział jak upada i zaczyna płakać nie mogąc znieść bólu, próbował ją podnieść ale był tylko powietrzem, bytem niematerialnym. Leżała na podłodze zwinięta w kłębek a on siedział obok na podłodze i przepraszał, że go nie ma tak jak obiecywał. Wypadek zniszczył ich wszystkie wspólne plany. Miał nadzieję, że ona da radę, ale wiedział co czuje. Chciała umrzeć, była gotowa się zabić. Rozdzierał go ból. Chciał przy niej zostać, chciał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że chce żeby żyła, ale mógł tylko mówić do siebie samego...
|
|
|
|